czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 19

Spałam sobie smacznie, gdy nagle zaczął dzwonić mi telefon. Rozpoznałam w tych dźwiękach mój budzik. Przetarłam oczy, wzięłam telefon i wyłączyłam alarm. Była godzina 7.30. Zaraz kończy się śniadanie. Trzeba stawać, jak mus to mus. Głodna na lekcje nie pójdę. Wstałam, przeciągnęłam się i powitałam nowy dzień, poniedziałek. Najstraszniejszy dzień tygodnia, bo trzeba wracać do szkoły po dwóch dniach przyjemnego wylegiwania się i nic nie robienia. Ubrałam się szybko w coś luźnego, przeczesałam włosy i wyszłam z pokoju. W drodze na dół przypomniało mi się, że książki zostały niespakowane na stoliku, więc chcąc nie chcąc zrobiłam sobie małą przebieżkę do pokoju. A później na dół i znowu szybkie śniadanie, bo jestem ogarnięta i zapomniałam książek. Wybór padł na sałatkę z kurczakiem. Zdążyłam podejść do stolika, usiąść i wziąć kilka kęsów i dzwonek. Oddałam na wpół ruszone danie i poleciałam na lekcje matematyki. Wchodząc do klasy zobaczyłam Alexa. Był wesoły, śmiał się z kolegami. Obok niego stała ta jego dziewczyna. Śmiała się razem z nimi. Tak głośno, aż zaczął mnie jej śmiech doprowadzać do szału. Z czego aż tak bardzo można się śmiać? Bynajmniej nie obchodzi mnie to. Zajęłam swoje miejsce i zaraz dołączyła do mnie Emilka. Ledwo zdążyłyśmy się na siebie popatrzeć, a przed nami pojawił się Alex z tą czerwonowłosą. Obejmował ją w pasie. Po co mając ją chciał mieć mnie ? Jeśli byłyby to dziewczyny z innych szkół to rozumiem, że mógłby łatwo oszukiwać, ale z jednej klasy ? Bez pomyślunku jakoś. Chyba głupi jest, pomyliłam się bardzo w jego temacie. Nie jest mądry. Jest beznadziejny, głupi, zepsuty i przystojny. Głupia jestem, że tak rozpamiętuje tą sprawę. Było minęło, nawet długo nie trwała nasza znajomość. Dwa dni to aż 48 godzin, 2880 minut, 172800 sekund, które spędziłam z nim dosyć przyjemnie. Z zza myślenia wyrwała mnie matematyczka.
- Julka ile to będzie? - zapytała
- Y... ale co ? - zapytałam nie rozumiejąc o co jej chodzi
- No o działanie na tablicy. Wróć do nas - powiedziała
- To będzie 5√3 - odezwał się Alex
- Dziękuję Julio - powiedziała patrząc na niego groźnie. - Zadanie 5 ze strony 15 ....... - powiedziała, ale już nie słuchałam.
To nie mój dzień chyba. Myślałam o chłopakach, o życiu, o rodzinie.
- Julka, może jak tak słuchasz uważnie to teraz powiesz nam wynik ? - zapytała matematyczka
Znowu nie wiedziałam o co chodzi.
- 5π, proszę pani - odpowiedział znowu za mnie Alex.
Tylko popatrzyła się na niego i nie skomentowała. Dalej były jakieś nudne rzeczy, ale starałam się słuchać. Matematyka była nudna, wszędzie cyfry i tylko cyfry. W końcu zadzwonił dzwonek. Później było jeszcze gorzej bo fizyka. To już dla mnie czarna magia. Za to ręka siedzącego przede mną Alexa była ciągle w górze. Jeszcze jakby były to odpowiedzi złe, to miałabym śmiechu z Em. Ale o dziwo były to dobre odpowiedzi. Byłam zaskoczona. Wyszłam w szoku z fizyki i udałam się na drugie śniadanie. Wzięłam kanapkę z serem i sałatą. Po obgadywałyśmy trochę tę dziewczynę Alexa z Em i poszłyśmy na moje ulubione przedmioty. Błyszczałam na nich najjaśniej. Pani bardzo się ucieszyła, że ma kogoś kto rozumie jej przedmiot. Z całej klasy ja i jakiś koleś rozumieliśmy chemie. Z biologii było już trochę więcej ludzi rozumiejących. Zauważyłam, że Alex coś przygasł ze swoją ręką. No nie można ze wszystkiego być dobrym. Chociaż on jest debilem i mało mnie obchodzi. Później były jakieś lekcję, które minęły znacznie szybciej niż pierwsze dwie. Po lekcjach obiad i do pokoju odpoczywać. I głowic się nad rozwiązaniem zadania z fizyki. Posiedziałam chwilę nad nim, przeczytałam temat i coś zaczęło mi świtać, ale jednak wstukałam zadanie na laptop i wyskoczyło mi piękne rozwiązanie. Przepisałam ładnie i rzuciłam w róg zeszyt. po kolacji poszłam do Em. Postanowiłyśmy poszerzyć swoje horyzonty i przechadzać się po okolicy. Wróciłyśmy przed zamknięciem, zmęczone i płaczące ze śmiechu. Taka nas głupawka wzięła, że nasz śmiech słyszała cała okolica. Po powrocie do pokoju umyłam się i położyłam się. Nie usnęłam momentalnie, bo zdążyłam pomyśleć o całym dniu i sen przyszedł sam.

3 komentarze: