czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 19

Spałam sobie smacznie, gdy nagle zaczął dzwonić mi telefon. Rozpoznałam w tych dźwiękach mój budzik. Przetarłam oczy, wzięłam telefon i wyłączyłam alarm. Była godzina 7.30. Zaraz kończy się śniadanie. Trzeba stawać, jak mus to mus. Głodna na lekcje nie pójdę. Wstałam, przeciągnęłam się i powitałam nowy dzień, poniedziałek. Najstraszniejszy dzień tygodnia, bo trzeba wracać do szkoły po dwóch dniach przyjemnego wylegiwania się i nic nie robienia. Ubrałam się szybko w coś luźnego, przeczesałam włosy i wyszłam z pokoju. W drodze na dół przypomniało mi się, że książki zostały niespakowane na stoliku, więc chcąc nie chcąc zrobiłam sobie małą przebieżkę do pokoju. A później na dół i znowu szybkie śniadanie, bo jestem ogarnięta i zapomniałam książek. Wybór padł na sałatkę z kurczakiem. Zdążyłam podejść do stolika, usiąść i wziąć kilka kęsów i dzwonek. Oddałam na wpół ruszone danie i poleciałam na lekcje matematyki. Wchodząc do klasy zobaczyłam Alexa. Był wesoły, śmiał się z kolegami. Obok niego stała ta jego dziewczyna. Śmiała się razem z nimi. Tak głośno, aż zaczął mnie jej śmiech doprowadzać do szału. Z czego aż tak bardzo można się śmiać? Bynajmniej nie obchodzi mnie to. Zajęłam swoje miejsce i zaraz dołączyła do mnie Emilka. Ledwo zdążyłyśmy się na siebie popatrzeć, a przed nami pojawił się Alex z tą czerwonowłosą. Obejmował ją w pasie. Po co mając ją chciał mieć mnie ? Jeśli byłyby to dziewczyny z innych szkół to rozumiem, że mógłby łatwo oszukiwać, ale z jednej klasy ? Bez pomyślunku jakoś. Chyba głupi jest, pomyliłam się bardzo w jego temacie. Nie jest mądry. Jest beznadziejny, głupi, zepsuty i przystojny. Głupia jestem, że tak rozpamiętuje tą sprawę. Było minęło, nawet długo nie trwała nasza znajomość. Dwa dni to aż 48 godzin, 2880 minut, 172800 sekund, które spędziłam z nim dosyć przyjemnie. Z zza myślenia wyrwała mnie matematyczka.
- Julka ile to będzie? - zapytała
- Y... ale co ? - zapytałam nie rozumiejąc o co jej chodzi
- No o działanie na tablicy. Wróć do nas - powiedziała
- To będzie 5√3 - odezwał się Alex
- Dziękuję Julio - powiedziała patrząc na niego groźnie. - Zadanie 5 ze strony 15 ....... - powiedziała, ale już nie słuchałam.
To nie mój dzień chyba. Myślałam o chłopakach, o życiu, o rodzinie.
- Julka, może jak tak słuchasz uważnie to teraz powiesz nam wynik ? - zapytała matematyczka
Znowu nie wiedziałam o co chodzi.
- 5π, proszę pani - odpowiedział znowu za mnie Alex.
Tylko popatrzyła się na niego i nie skomentowała. Dalej były jakieś nudne rzeczy, ale starałam się słuchać. Matematyka była nudna, wszędzie cyfry i tylko cyfry. W końcu zadzwonił dzwonek. Później było jeszcze gorzej bo fizyka. To już dla mnie czarna magia. Za to ręka siedzącego przede mną Alexa była ciągle w górze. Jeszcze jakby były to odpowiedzi złe, to miałabym śmiechu z Em. Ale o dziwo były to dobre odpowiedzi. Byłam zaskoczona. Wyszłam w szoku z fizyki i udałam się na drugie śniadanie. Wzięłam kanapkę z serem i sałatą. Po obgadywałyśmy trochę tę dziewczynę Alexa z Em i poszłyśmy na moje ulubione przedmioty. Błyszczałam na nich najjaśniej. Pani bardzo się ucieszyła, że ma kogoś kto rozumie jej przedmiot. Z całej klasy ja i jakiś koleś rozumieliśmy chemie. Z biologii było już trochę więcej ludzi rozumiejących. Zauważyłam, że Alex coś przygasł ze swoją ręką. No nie można ze wszystkiego być dobrym. Chociaż on jest debilem i mało mnie obchodzi. Później były jakieś lekcję, które minęły znacznie szybciej niż pierwsze dwie. Po lekcjach obiad i do pokoju odpoczywać. I głowic się nad rozwiązaniem zadania z fizyki. Posiedziałam chwilę nad nim, przeczytałam temat i coś zaczęło mi świtać, ale jednak wstukałam zadanie na laptop i wyskoczyło mi piękne rozwiązanie. Przepisałam ładnie i rzuciłam w róg zeszyt. po kolacji poszłam do Em. Postanowiłyśmy poszerzyć swoje horyzonty i przechadzać się po okolicy. Wróciłyśmy przed zamknięciem, zmęczone i płaczące ze śmiechu. Taka nas głupawka wzięła, że nasz śmiech słyszała cała okolica. Po powrocie do pokoju umyłam się i położyłam się. Nie usnęłam momentalnie, bo zdążyłam pomyśleć o całym dniu i sen przyszedł sam.

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 18


Nie pamiętam o której poszłam spać, ale oglądałam coś bardzo nudnego. Wstałam o 9. Słońce chowało się za chmurami, drzewa lekko uginały się od wiatru. Wstałam i otworzyłam okno. Na zewnątrz było zimniej niż w pokoju, przebiegł mnie dreszczyk. Zostawiając okno otwarte poszłam się kapać. Ubrałam się odświętnie, bo trzeba jakoś wyglądać ładniej w niedzielę. A Alex niech patrzy co traci. Wyszłam na śniadanie o 9.20. Trwało jeszcze 10 minut, więc wzięłam sobie sałatkę. Szybka i zdrowa przekąska, po wczorajszym gównianym jedzeniu. Wróciłam po torebkę do pokoju i poszłam do kościoła na 10. Droga tam i z powrotem minęła mi bez komplikacji. Już zaczęła rozpoznawać okolice, domy i kolory towarzyszące im.Ulice były długie i szare. Wszystko wyglądało bardzo smutno albo tylko mi się takie wszystko zdawało? Odrzucenie boli, nawet jeśli nie znasz osoby długo, ale przywiążesz się to boli. Czemu jestem taka strasznie głupia i nie mogę tego olać? Wdech, wydech, wdech, wydech ... dobra już spokój. Życie jeszcze nie jeden raz mnie zaskoczy. Więc olać ludzi mało wartych uwagi i iść na przód. Tak zrobię. Prosto z mojej podróży poszłam do Emilki, którą chciałam gdzieś wyciągnąć żeby nie siedzieć w domu. Miałam nadzieję, że zastanę ją w pokoju. Zapukałam. Stałam trochę pod drzwiami aż w końcu ktoś otworzył. Zamrugałam myśląc, że może źle widzę czy coś. Była prawdziwa. Stała i patrzyła na mnie gniewnie, to była ta dziewczyna co całowała Alexa na plaży.
- Czego chcesz tutaj? Pomyliłaś pokoje? - zapytała niemiło
- Przyszłam do Emilki - odpowiedziałam niewzruszona
- To chyba źle przyszłaś. - powiedziała
Zza jej pleców dobiegł głos Em.
- Oj chyba nie - powiedziałam i weszłam taranując ją ramieniem. Wnętrze pokoju było jak u mnie,tylko w moim stało jedno łóżko. Mieszkanie samemu to jednak udogodnienie, nie trzeba słuchać gadania współlokatora jak mu się coś nie podoba.
- Siemanko - powiedziała Em i dała mi buziaka w policzek
- Cześć. Gdzie Cię wczoraj wcięło kochana ? - zapytałam
- W domu byłam - odpowiedziała z uśmiechem.
Opowiedziała mi jak tam było, a później zapytała się mnie o piątek.
- Idziemy na kawę albo do kina? Opowiem Ci wszystko - powiedziałam zachęcająco
- Ty to masz dar przekonywania - powiedziała i zaśmiałyśmy się obie.
Em wzięła tylko torebkę i wyszłyśmy pod rękę śmiejąc się głośno ze spojrzenia rudowłosej. Zamówiłyśmy taksówkę i po chwili już siedziałyśmy w kawiarni wybierając film. Po tym ważnym wyborze opowiedziałam jej całą historię z Alexem. Tak się wkurzyła, że zaczęła krzyczeć : ,, jak on mógł ", ,, co on sobie wyobraża", ,,Myśli, że jak jest mega przystojny to mu wolno bawić się dziewczynami " i wiele innych. Później śmiałyśmy się z jej wybuchu złości. O 15 poszłyśmy na film. Był świetny i płakałyśmy na nim ze śmiecju. Później nasza ulubiona czynność, czyli zakupy. Kupiłam sobie to, wszystko było po przeceniane. Wchodzą do sklepów kolekcje na jesień, więc okazjonalnie kupiłam. Z czego jestem bardzo zadowolona. Obie wyszłyśmy z dużą ilością zakupów. Po 20 byłyśmy w szkole. Rozstałyśmy się z uśmiechem na twarzy. Pierwsze co zrobiłam to rozwaliłam się na łóżku. Drugą moją czynnością było włączenie telewizji, a trzecią  skakanie po kanałach w celu znalezienia czegoś ciekawego. Oczywiście nic nie było, ale coś tam leciało. Wcale nie zwracałam na to uwagi, bo rozmyślałam o całym dniu. O tym, że może w końcu znalazłam sobie kogoś kto zawsze mnie wysłucha i doradzi. Będzie jej na mnie zależało. Może nie znamy się długo i dobrze, ale jednak dogadujemy się z Emilką. Poszłam się wykąpać, bo czułam, że jak tego teraz nie zrobię to później nie dam rady wstać i tego zrobić. Gdy wyszłam z pod prysznica i rzuciłam się na łóżko. I po tak męczącym, ale fajnym dniu usnęłam od razu.

środa, 23 lipca 2014

ROzdział 17


- Nie daruje Ci tego - powiedziała groźnie i zmrużyła oczy
- Nie boje się Ciebie mała - odpowiedziałem
- To zacznij - powiedziała i zwinnym ruchem ściągnęła mi bokserki.
Wydarłem się, bo tak z zaskoczenia mnie wzięła. Po chwili zaskoczenia podciągnąłem majty. Ona tylko stała i śmiałą się ze mnie. 
- Zaraz może nie być Ci do śmiechu - powiedziałem, ale nie zamierzałem nic jej robić. 
Po tych słowach Julka była na kocu, nawet nie zdążyłem zareagować. Zwinne to moje maleństwo. 
Podszedłem i położyłem się na niej. Tylko krzyczała lekko, tak że nie słyszałem nic przez 10 minut. 
Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i tak zleciał nam cały dzień. Delikatnie sugerowałem Julce, że jestem nią zainteresowany. Jestem ciekaw czy zrozumiała znaki. Gdy się zbieraliśmy chciałem sprawdzić czy mam jakieś szanse i złapałem ją za rękę. Byłem przygotowany na to,że dostanę w ryj, że wyrwie rękę albo ucieknie lub zrobi awanturę. Żadne z moich oczekiwań nie spełniło się, bo stała i uśmiechała się do mnie. Mnie aż zamurowała jej reakcja. Staliśmy i patrzyliśmy się sobie w oczy, gdy nagle pojawił się mój kolega Daniel. 
- Alex ! chodź! - krzyknął, chociaż stał przy mnie i pociągnął mnie za rękę. 
Zdążyłem popatrzeć na Julkę, a ona kiwnęła głową żebym poszedł. Ledwo co z miejsca ruszyłem, ktoś na mnie skoczył i zaczął całować. Gdy podniosłem się z piasku i otrzepałem zobaczyłem co spowodowało mój upadek. Była to dziewczyna z ognistymi włosami o mocnym makijażu i skąpym stroju kąpielowym. Poznałem ją po tych włosach. Była to moja dziewczyna,z którą  spędziłem parę niezłych miesięcy. Byłem w niej szaleńczo zakochany i byłem w stanie zrobić dla niej wiele lecz któregoś dnia po prostu wyjechała. Nie miałem z nią kontaktu. Myślę, że jakby nie wyjechała to byłbym z nią do tej pory. Ale to było.
- Siemanko przystojniaku, fajna niespodzianka? - powiedziała swoim śpiewnym głosem.
- Y.. cześć ? - odpowiedziałem w sumie bardziej pytając. Nie wiedziałem co mam zrobić. 
- No miśku, pokaż jak się stęskniłeś - powiedziała i zaczęła zbliżać się do mnie.
- To ja już pójdę, nie będę przeszkadzać - powiedziała Julka
O cho..roba zapomniałem z tego wszystkiego o Julce, co ona sobie pomyśli. 
- Dobrze idź - wtrąciła się Karolina
- Nie poczekaj - powiedziałem i ją dogoniłem. 
- Idź, bo twoja dziewczyna się stęskni - powiedziała
- Nie, ona nie .... - powiedziałem ale nie dokończyłem,bo weszła mi w słowo.
- Chcesz się bawić dziewczynami to proszę, ale nie mną. Myślałam, że jesteś normalny. Chyba naprawdę się pomyliłam co do Ciebie. - powiedziała spokojnie 
- Ale to naprawdę nie tak jak myślisz 
- Ciekawe jak ? Masz dziewczynę i jeszcze dajesz mi jakieś znaki. O co Ci chodzi, niewyżyty jesteś ? 
- Nie, Julka ...
- Żadna Julka, możesz zapomnieć o mnie. Idź do swojej niuni. Chciałam dać Ci szanse, ale najwyraźniej Ty jej nie chcesz - powiedziała i poszła. 
Czy to musi być takie poplątane, czemu ja ? Było tak dobrze. Nie chciałem jej gonić już, bo i tak nic nie dałoby to. Była zbyt uparta. I do tego jeszcze ta głupia sytuacja. Sam nie wiem czy chciałbym słuchać tłumaczenia. 
       
                     ----------------------- Oczami Julki ---------------------
Gdy odeszłam od niego całą się trzasłam ze zdenerwowania. Jak mógł mi coś tak okropnego zrobić? Może dwa dni to za szybko było, żeby dawać się nabierać na te jego sztuczki? Gdy zobaczyłam jak ta ruda dziewczyna całuje Alexa zrozumiałam, że on tylko umie wszystkich wykorzystywać i bardzo dobrze gra. Gra grzecznego chłopca, aby zyskać nową zdobycz. Co za kutas... jak mogłam się na to nabrać. Na pana cudny uśmiech. Chłopcy... może kiedyś znajdę odpowiedniego dla siebie. Jakiegoś nudnego, ale wiernego przynajmniej. Jestem młoda więc miłość nie potrzebna mi na razie. Myślałam, że może warto dać mu szanse. Dałam... i wystarczy. Jaka ja głupia, czego się spodziewałam po takim chłopaku? Że zadowoli się jedną ? Naiwna jestem. Jeszcze wywiózł mnie gdzieś kutas. Ze zdenerwowania cała się gotowałam i musiałam usiąść. Siedziałam tak aż nie uspokoiłam się trochę. Przez te dwa dni byłam naprawdę szczęśliwa i czułam się przez kogoś dostrzeżona. W końcu ktoś się mną zainteresował, ale chyba nie spełniłam oczekiwań. Wzięłam telefon i włączyłam mapę, nie mogę tu gnić i mazać się przez jakiegoś bardzo przystojnego chłopaka. Co z tego,że przystojny, jak debil i nie umie uszanować tego co dostał? Julka!!! Sama siebie przywołałam do porządku i jeszcze raz skupiłam się na mapie. Miałam szczęście, że autobusy tu jeździły. Po kilku minutach czekania nadjechał jakiś i wsiadłam do niego. Niestety nie było gdzie usiąść. Było pełno głośnej młodzieży. Miałam ochotę wydrzeć się. Chciałam spokoju. Tymczasem był straszny zgiełk. Nie dało się spokojnie pomyśleć. Własnych myśli nie słyszałam. Po kilku minutach gdzieś wysiadłam. Chyba gdzieś blisko szkoły. Znowu wspomogłam się mapą. Jednak jeszcze z 10 minut do szkoły,ale nie mam siły już na nic. Zaszłam do sklepu i kupiłam sobie coś do jedzenia, bo na kolacje już nie zdążę. Wyszłam z dużą torbą kalorycznego żarcia i gdy wychodziłam z budynku zamknęły się drzwi autobusu. Tego,którym miałam dojechać do szkoły. No super. Usiadłam na przystanku i obserwowałam wszystko co działo się w moim otoczeniu. Nic ciekawego, ale wolę to niż rozpamiętywanie dzisiejszego dnia. W końcu podjechał autobus. Dokładnie po 10 minutach wysiadłam z niego przy mojej szkole. Rzuciłam się na łóżko i oglądałam telewizję do późna. 


sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 16

(nadal oczami Alex)
Gdy obudziłem się, miałem świetny nastrój. Byłem szczęśliwy. Był piękny dzień, słońce świeciło już wysoko na niebie i nie było ani jednej chmurki. Życ nie umierać. Poszedłem się wykapać. Około godziny 12 zszedłem na drugie śniadanie. Byłem jako jeden z nielicznych, którzy przybyli na jedzenie. Większość miała już plany. A ja żadnego z wyjątkiem tego, alby zbliżyć się do Julki. Ciekawe gdzie ona się podziewa? I wtedy weszła na stołówkę. Sama. Rozejrzała się i gdy zobaczyła, że na nią patrze pomachała mi. Uśmiechnąłem się do niej. Podeszła.
- Mogę usiąść z Tobą? Emilkę mi gdzieś wcięło - powiedziała i popatrzyła się swoimi wielkimi oczami na mnie.
- Jasne - tylko tyle zdołałem wydusić z siebie.
- Co tam? Wyspałeś się? - zapytała słodko.
- Jako tako można powiedzieć. - powiedziałem - Co bierzem do żarcia? - zapytałem
- Ja idę po naleśniki.
- To poczekaj, przyniosę nam- powiedziałem i zaraz przyszedłem z naleśnikami.
Pogadaliśmy, pośmialiśmy się i zadzwonił mój telefon.
popatrzyłem na Julkę, a ona kiwnęła głową na znak, że mogę odebrać telefon.
- Halo
- Siemasz mordo - powiedział Daniel. Mój kolega z gimnazjum.
- No co tam ?
- Plaża, drinki, woda, brzmi zachęcająco ?
- Mogę zabrać kogoś ? - zapytałem się i spojrzałem na Julkę, która przyglądała mi się ciekawie.
- Bierz i wpadaj. Niespodziankę mamy. Ucieszysz się. - powiedział i rozłączył się
Schowałem telefon i zapytałem się mojej towarzyszki czy chce jechać ze mną. Zgodziła się bez żadnego wahania.
- Chodź pomożesz mi z kostiumem  - powiedziała i już ciągnęła mnie za rękę do pokoju.
Z kilku opcji wybrałem ten. Poszedłem się szykować do siebie i Julce kazałem przyjśc jak skończy pakowanie potrzebnych jej rzeczy.Po 10 minutach byliśmy zwarci i gotowi i ruszaliśmy w drogę. Oboje byliśmy w świetnych humorach i dużo się śmialiśmy. Po 30 minutach byliśmy na miejscu. Było mnóstwo luda. Wszyscy młodzi, pewnie z gimnazjum wszyscy się skrzyknęli. Poznałem Julkę z osobami, które były ogarnięte i poszliśmy się rozkładać. Gdy już wszystko było gotowe Julka się walnęła na koc.
- O nie! Już do wody - powiedziałem
- Ja się opalam mój drogi. - odpowiedziała.
- Tak powiadasz ? - zapytałem z perfidnym uśmiechem
Podniosłem Julkę i zacząłem z nią iśc do wody. Zaczęła mi się wyrywać, ale silny chłop ze mnie. Byłem już po pas w wodzie. Prosiła, krzyczała to puściłem ją. Wpadła z głośnym pluskiem. Gdy wynurzyła się stanęła z założonymi rękoma. Stałą i nawet wkurzona wyglądała słodko.
----------------------------------------------------------------------------
W następnej dowiecie się co to za niespodziewanka. Będzie się działo :)

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 15

-To nie patrz się na mnie tak dziwnie - powiedziałam
- Trochę się rozmazałaś - odpowiedział uśmiechając się delikatnie.
- Mógłbyś mnie poprawić ? - zapytałam
- A gdzie magiczne słowo? - zaczął się przekomarzać ze mną.
- Czary mary hokus pokus- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- No nie zupełnie o to mi chodziło - odpowiedział spokojnie.
- Abra kadabra? - zapytałam
- Też nie
- Proszę - powiedziałam i zatrzepotałam rzęsami.
- O, a jednak znalazłaś magiczne słowo- powiedział i uśmiechnął się.
- Masz chusteczki ?
- Nie, ale mam telefon - powiedziałam - chociaż nie wiem czy pomoże.
- Raczej nie.
- Dobra sama sobie poradzę. Trzymaj ten telefon. Ach... Ci mężczyźni. - powiedziałam dając mu telefon, żeby trzymał mi jak będę się poprawiała. - Ej,ale ja się chcę w nim przejrzeć, po to Ci go dałam. Inaczej nie dostałbyś go. Po kilku minutach które spędziłam na wycieraniu się, Alex mi się zbuntował.
- Jak dalej mam służyć Ci jako murzyn to chcę buzi - powiedział i uśmiechnął się
- Ok, świetnie. Ja już skończyłam - powiedziałam i wyrwałam mu telefon z ręki, a potem uśmiechnęłam się ładnie.
- Chodź idziemy żreć, bo głodny jestem - powiedział i zrobił smutną minę.
- Okej, ja też trochę.
Gdy to powiedziałam złapał mnie za rękę i ruszył w stronę hangaru.Ale zaraz mnie puścił  i zaczął się tłumaczyć, ale teraz nawet nie byłam na niego zła. Obok wielkiej metalowej konstrukcji była ścieżka. Prowadziła przez pola, później kawałek jeszcze lasem i dochodziło się do jeziora w środku lasu. Było pięknie. Księżyc już wyszedł i odbijał się w czystej wodzie. Na pomoście leżał koc i stał na nim kosz piknikowy. Jeju, ale cudnie.
- Skąd znasz to miejsce? - zapytałam oszołomiona pięknem otaczającej mnie przyrody.
- Gdy byłem młodszy tata pokazał mi to miejsce i przychodzę tu dosyć często, żeby myśleć o przyszłości, o wszystkim co ma znaczenie. - powiedział i uśmiechnął się.
Podszedł do kosza, rozpakował wszystko. Nasza uczta składała się z kanapek, owoców, sałatek i jakichś ciastek. Było świetnie, czułam się swobodnie, jakbym miała tu być. Brałam go za tępe dziecko, z bogatej rodziny, który stawia na wygląd. I źle myślałam, bo jest naprawdę mądry. O 21 zaczęliśmy się zwijać, bo robiło się zimno i o 22 zamykają szkołę. Byliśmy minutę przed czasem. Alex zaproponował abyśmy jeszcze trochę pogadali na holu gdzie były kanapy. Zgodziłam się oczywiście, bo szkoda mi było przerywać tak udane spotkanie. O 2 mój partner odprowadził mnie do pokoju i życzył dobrej nocy. Nawet nie miałam siły się wykapać i od razu poszłam spać.


                                 --------------- Oczami Alexa-----------
O 2 w nocy odprowadziłem swoją towarzyszkę do pokoju. Chciałem ją pocałować, przytulic ale życzyłem jej dobrej nocy i z ciężkim sercem odszedłem. W moim pokoju wszyscy spali. Nie chcą obudzić ich rozebrałem się i myślałem o jej śmiechu, o pięknych oczach i rozmowie. Była mądra i do tego śliczna. Nie dziwie się Bartkowi,  że chce mieć ją dla siebie. Po długich rozmyślaniach poszedłem spać.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 14

- Że ja mam skakać ? O nie nie nie. Ja umrę i z moim szczęściem spadochron mi się nie otworzy. Ja nie chce tak młodo umierać.
- Ale z Ciebie panikara, kobieto będziesz ze mną, ja przechodziłem kurs specjalny.
- Chcesz mnie zabić, prawda ?
- Hahahah... nie - powiedział i uśmiechnął się pokrzepiająco
- Boję się, kupę w majtki zrobię - powiedziałam i zaczęłam się śmiać, Alex również.
- Pokazać Ci jak będę Cię trzymał ? - powiedział i nawet nie zareagowałam i już stał za mną i obejmował mnie mocno w pasie.
- Tylko niech Ci nie stanie - powiedziałam i zaśmiałam się.
- Za późno - powiedział a ja szybko go odepchnęłam.
- Fuuuu weź, obrzydliwy jesteś - krzyknęłam i zaśmiałam się.
- Dobra decyduj, skaczemy cz nie? - zapytał uśmiechając się słodko.
- Okej, najwyżej umrę jako dziewica - powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
- Chodź panikaro - powiedział i zaczął iść w stronę hangaru.
Szliśmy w ciszy, teraz była to słodka cisza nie tak jak w samochodzie. Słońce było jeszcze na niebie, zaraz miało się chować, było pięknie.
Gdy doszliśmy hangar był zamknięty, więc podeszliśmy do domku. Także był zamknięty.
- Wiesz co, chyba nie poskaczemy sobie - powiedział Alex i smutnął
- Oj następnym razem może się uda - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Uuu czyli sugerujesz, żebyśmy mieli następne spotkanie ? - powiedział i poruszył brwiami.
Zaczęłam śmiać się jak głupia, tak to śmiesznie wyglądało. Nie mogłam złapać powietrza, a z oczu leciały mi łzy. Gdy już uspokoiłam się, Alex patrzył się na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Co? - zapytałam, bo może coś miałam na twarzy czy coś.
- Nic - powiedział i uśmiechnął się do mnie słodko.

                                                            ------- oczami Alexa ---------
- Oj następnym razem może się uda - powiedziała. Aż mi serce podskoczyło, że mogłaby chcieć się ze mną spotkać po raz drugi.
- Uuu czyli sugerujesz, żebyśmy mieli następne spotkanie ? - powiedziałem i poruszyłem brwiami.
Zaczęła się śmiać z tego. Jaki ona ma piękny śmiech, czy można się zakochać tak szybko?
Kurdę co ja robię, to tylko miało być spotkanie jako koledzy. Obiecałem sobie, że jej nie dotknę. Jak ja ją chcę. Nie, nie, nie, nie otrząśnij się. Ma Bartka. Muszę być tym drugim? Walczyć czy pozwolić jej żeby była z innym?Wiem,  zdecyduję sama ale nie pozostanę obojętny na tą sprawę. O tak, spróbować zawsze nie zaszkodzi.
Gdy przestałą  się śmiać była cała rozmazana od płaczu. Była nawet wtedy piękna.
--------------------------------------------------------------------------------------
kolejny :)

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 13

Po lekcjach wróciłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Cały dzień myślałam o Alexie. Ja nie wiem co ze mną jest nie tak, ale myślę o nim bardzo dużo. Żeby przestać myśleć o nim poszłam się wykapać i zaczęłam przebierać ubrania na ciekawą stylizację. Wybrałam <klik> i czekałam ciągle się kręcąc. W końcu nie wysiedziałam i poszłam do Em. Obgadałyśmy sygnały jakby było źle, żeby mógł mnie wyciągnąć z tego spotkania. Przed 18 wróciłam do pokoju, bo miał się zjawić pan mądry co wie wszystko najlepiej, burak jeden i tyle. Niech swoim życiem się zajmie i nie zajmuje cudzym. Czuję, że szybko wyjdę z tej randeczki naszej. O 18 rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam i stał w nich Alex. Wyglądał bosko. Grzywkę miał podniesioną do góry, jego oczy miały jeszcze intensywniejszy kolor niż zwykle. Uśmiech zawadiacki, taki niegrzeczny. Stał w moich drzwiach w niebieskiej koszuli w kratę, czarnych spodniach ze zwężonymi nogawkami i białych air forcach.
- Bardzo ładnie wyglądasz, nie będzie Ci niewygodnie ? - powiedział Alex
- Co..co.c? - powiedziałam jeszcze nie mogąc do siebie dojść po zobaczeniu wkurzającego kolegi.
- Będzie Ci wygodnie? Może się przebierz ?
- To co preferujesz ?
- Podszedł do mojej szafy i na szybko wybrał taki zestaw <klik>
- A tak w ogóle dlaczego mam zmienić strój?
- Uwierz mi będzie Ci wygodniej.
- Dobrze to Twój czas - powiedziałam i poszłam się przebrać w ubrania, które mi wybrał.
po chwili wyszłam i Alex wziął mnie za rękę, ale ją wyszarpnęłam. Już nie rozumiałam o co mu chodzi.
-ok, rozumiem - powiedział
- ja właśnie niczego nie rozumiem - odpowiedziałam.
- chciałem Cię zaprowadzić do samochodu, ale widzę, że Bartek się Tobą zajął. No nic, chodźmy i bawmy się.
-Możliwe - powiedziałam i wyszłam. Zamknęłam drzwi gdy wyszedł Alex i szłam za nim do samochodu. Otworzył mi drzwi, kurde jego stać na takie gesty. Zaskoczyło mnie to. W samochodzie panowała cisza, którą przerwał w końcu Alex.
- Czemu się na mnie złościsz? 
- Pocałowałeś mnie dwa razy, obrzygałeś mi buty i interesujesz się moim życiem, chociaż nie zależy Ci na mnie ani nie jesteś spokrewniony ze mną. Jakbyś chciał namieszać w nim. 
-  Cieszę się, że mogę spędzić czas z Tobą chociaż mnie nie lubisz. Chciałbym zacząć od nowa znajomość. Zgodzisz się ? 
- Ok
- Jestem Alex, mam 17 lat. - powiedział i uśmiechnął się słodko.
- Jestem Julka.
- Opowiesz coś więcej o sobie ? 
- Nie mogę - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Dlaczego ?
- Bo będę musiała Cię zabić - powiedział i zaśmiałam się a on mi zawtórował.
- No dobrze. A powiedz mi czy lubisz aktywnie spędzać czas?
- No proste, że tak.
- To dobrze, bo jesteśmy. Chodź - powiedział i wysiadł z samochodu. 
Było widać tak jakby pas startowy, hangar. To musiało być gdzieś na obrzeżach miasta. Nigdzie nie było takich wspaniałych budowli jak w centrum.A domy były niskie i oddalone kilkoma polami.
- Y.. co tu mamy robić?- zapytałam zdziwiona wyborem takiego miejsca na randkę. 
- Będziemy skakać ze spadochronu, chyba że się boisz to przejdziemy do następnej czynności czyli kolacja, a raczej piknik.
-------------------------------------------------------------------------------
Coś tam jest :) może nie jest źle. Ciąg dalszy spotkania Alexa z Julką w następnym rozdziale :)

czwartek, 10 lipca 2014

I kolejny raz przepraszam :d Chyba nie nadaję się do pisania tutaj :d Brakuje mi konsekwencji, bo zawsze jest coś do roboty tylko nie napisanie dla was rozdziału :c Ech... chcecie jeszcze to czytac ? W ogóle ktoś tu zagląda czy tylko tak przypadkowo ? :d