sobota, 28 września 2013

Rozdział 12

Mój czwartek rozpoczął się od mojego głośnego dzwonka w telefonie.Popatrzyłam po pokoju,ale Em nie było widać, pewnie poszła wcześniej.Czy ludzie nie mają lepszych rzeczy do roboty niż dzwonienie do mnie o tak wczesnej porze jaką jest 7 ? Odebrałam telefon.
-Halo.
-Cześć piękna,obudziłem ? - zapytał Bartek.
-Nie, w ogóle. O tej godzinie normalni ludzie śpią.
-To ja jestem nienormalny, już od dawna. Myślałem, że idziesz na lekcje.
- Jakie lekcje? Zaczynam o 8.
-Dobra,dzwonie aby zapytać czy widzimy się w sobotę?
-Możemy się zobaczyć. Mam nadzieję że to nie będą gokarty.
-Nie, nie będę. To do zobaczenia piękna.
- Pa przystojniaku.
Próbowałam usnąć,ale nie mogłam. Poszłam się wykąpać i wybrałam moje ubranka na dzisiaj, wybór padł na <klik>.Spakowałam książki i poszłam coś zjeść. Potem poszłam pod klasę od polskiego i akurat zadzwonił dzwonek. Usiadłam z Em w ławce jak od początku roku. Wyglądała nawet dobrze i żwawo,a ja?
Nic mi się nie chciało i zasypiałam prawie na lekcji.Na następnej była kartkówka z geografii. Pisaliśmy prace na angielskim, a na wf pan wybierał skład na zawody w siatkówkę. Taki pracowity ten dzień i tyle lekcji,że po wszystkich lekcjach poszłam prosto do pokoju i usnęłam Obudziłam się o 18, akurat na kolację. Poszłam zjeść i znowu wróciłam do siebie. Włączyłam telewizor i oglądałam go go 22.
Obudziłam się o 6.50 sama z siebie. Wykąpałam się, ubrałam <klik> i poszłam na śniadanie.
Tam spotkałam Em
-Siemanko-powiedziałam radośnie.
-Cześć- powiedziała i uśmiechnęła się.- Dobry humorek, czyżby dlatego że idziesz z Alexem na randkę ?
-O żal, zapomniałam. Koniec mojego dobrego humoru.
-Oj weź, fajny jest- powiedziała i uśmiechnęła się.
-Y... nie
-Y... tak i jak się ubierzesz ?
-Jakoś tak brzydko, może mnie zostawi, hahahahah i czy w ogóle się pojawi?
-On Cię lubi i Ty go też i daję wam moje błogosławieństwo.
-Ojejku dziękuję,a jak tam z Mateuszem ?
-Nic,nie chce go widzieć. I chodź, bo się spóźnimy na Polski.
Z jednej strony chciałam to już mieć z sobą, tą randkę,a z drugiej byłam ciekawa jak będzie wyglądała. Jak się ubierze i o czym będziemy rozmawiać? No nic, trzeba czekać.
____________________________________________
I znowu przepraszam za taką długą nieobecność. Mam nadzieję, że się spodoba :) Wystarczająco długi? Czy może jeszcze dłuższe pisać ? Do następnego :D

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 11

Pod moimi drzwiami zobaczyłam zapłakaną Emilkę. Sama też cierpiałam, ale zapomniałam o swoich zmartwieniach gdy ją zobaczyłam .
- Gdzie byłaś ! Ja tu siedzę i czekam jak głupia ,bo nie wzięłam kluczy, a moją współlokatorkę wcięło ! - krzyczała Em
- Czemu się drzesz ! Ja też mam prawo gdzieś wyjść - zdenerwowała mnie, bo nic jej nie zrobiłam ale mi też się dostało za niewinność.
- Wolny kraj ! Mogę robić co chcę ! Mogę wyjechać i nie wrócić ! - krzyknęła jeszcze głośniej i zaczęła płakać . Podbiegłam do niej i przytuliłam .
- No już ciiiiiiiiii.... nie płacz, chodź opowiesz mi co się stało. - powiedziałam i otworzyłam drzwi.
Weszła i rzuciła się na łóżko głośno płacząc. Nie mogłam jej uspokoić więc głaskałam ją po plecach i czekałam aż sama się uspokoi i mi wszystko opowie. W końcu po 20 minutach płaczu odwróciła się do mnie  
i zaczęła opowiadać o kłótni z Mateuszem.
- Coooo ?! Jaka świnia , a wydawał się taki spokojny . Może on po prostu nie był Ci dany. Niedługo znajdziesz innego, lepszego i przystojniejszego.
- Ale ja nie chce innego , ja chcę Mateusza ! - powiedziała szlochając .
- Nie możesz robić nic wbrew siebie. Jeśli mówisz nie to, nie może cię zmuszać .
- Ale zatrzymałabym go przy sobie ! - krzyknęła.
- Co ! Jak możesz tak mówić ! Chłopak ma cię szanować i tyle ! Kochać cię mimo wszystko, a nie jak mu dasz ! - krzyczałam na Em za to, że wygaduje jakieś kompletne debilizmy .
- Boże co ja wygaduję ! Już mi odwaliło kompletnie !
- Ooooo teraz się uspokój i wymyślimy zemstę - powiedziałam ciągle wstrząśnięta jego postępowaniem .
- Gdzie byłaś ? - zapytała jeszcze płacząc, ale już nie użalając się nad sobą .
Chyba do niej dotarło, że nie warto zawracać sobie głowy takimi dupkami.
- Byłam z Bartkiem na lodach i gokartach. I dałam mu buziaka . I to wszystko się zepsuło kiedy zobaczyłam ... - powiedziałam ale przerwała mi
- Emilkę siedzącą i płaczącą pod twoimi drzwiami, przepraszam - powiedziała i spuściła głowę.
- Co? Ty ? Nawet tak nie myśl, zawsze Ci pomogę. To Alex on ma wprawę w psuciu humoru, przynajmniej mi . - powiedziałam
- Co ci zrobił ? Nalać go ?!
- Nie, na niego szkoda twoich rąk. Nie dostąpi tego zaszczytu, nie jest godzien dotknąć twojej ręki - powiedziałam i zaśmiałam się .
- No a więc ?
Opowiedziałam jej o wydarzeniu na schodach .
- Ej , on jest zazdrosny . - powiedziała po wysłuchanej historii.
- Co ? - zapytałam się bo chyba coś źle zrozumiałam - On mnie nie lubi ! A co dopiero miałby być zazdrosny ! Hahahhaha dobre . - dodałam
- Kto się czubi ten się lubi .
- Tak w szczególności jak mu wygarnęłam i hmm... całowaliśmy się ?
- Co? Jak to ? Co wy ?
I kolejna historia poszła w ruch xD
- On cie lubi ! - krzyknęła podekscytowana.
- I co ? Ja go nie ! I  ręczę, że on też mnie nie lubi.
I tak zaczęłyśmy dyskutować aż usnęłyśmy ok. 3 .
_________________________________________________________
Dziękuję za cierpliwość, mam nadzieję , że będzie się podobał :) Miłego czytania :*
Przepraszam za taaaaaaaaaaaaką długą przerwę ale zrobiło się ciepło i wiece sami, że trudno usiedzieć w domku :D Więc w wakacje trochę nadrobię ^^ Objecuję . Już się biorę do pisania :D
Dziękuję za każdy komentarz,  znaczy to dla mnie bardo dużo nawet te negatywne :) ale te pozytywne jeszcze fajniejsze :D
Pozdrowionka :*

wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział 10

Po otrzymaniu nagrody, Bartek zlitował się nade mną i zabrał na lody.
- Wybieraj - powiedział i zrobił taki zapraszający ruch dodając - panie przodem .
- Dzień dobry - powiedziałam z bananem na twarzy myśląc o lodach.
- Witam. Jakie smaki i ile smaków?
- Dużo.
- Może zaproponuje państwu pucharek, mieści się 7 smaków i polewa czekoladowa, truskawkowa i toffi.
- No to proszę smaki : czekoladowy, cytrynowy, truskawkowy, jabłkowy,waniliowy, straciatella i kokosowe z polewą toffi, a ty ?
- Hmmm....  czekolada, śmietankowy, jagodowy,straciatella, malinowy, biała czekolada i kiwi z polewą czekoladową. Ile płacę ? - powiedział zarzucając mi rękę na biodro, a potem popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
- Aaaaaa.. na kosz firmy, żeby wasza miłość trwała wiecznie. Tak słodko razem wyglądacie- powiedziała kasjerka i uśmiechnęła się do nas i poszła nakładać lody.
- Och, chyba trzeba pomyśleć nad tym - powiedział Bartek ruszając brwiami.
Kurde, krótko się znamy a on już myśli o chodzeniu.
- Może - powiedziałam tajemniczo
Wróciła z naszymi pucharkami. Usiedliśmy na zewnątrz .
Po kilku minutach jedzenia w ciszy odezwałam się.
- Nie mogę już. Chcesz ?
- Dobra ale -powiedział i pokazał swój policzek
- O nie ! Ty już wyczerpałeś swój limit buziaków na co najmniej miesiąc.
- To sama jedz lody -powiedział i zaśmiał się jak szaleniec.
- Nikt mi nie karze jeść - powiedziałam i rzuciłam w niego lodami.
- Co ty !? W kulki sobie lecisz ? - zapytał rozbawiony
- Czy ja coś zrobiłam ? - zapytałam udając zaskoczoną.
- Dobra - powiedział i dalej jadł lody.
Ja też się uspokoiłam, nie chciałam robić niczego wbrew jemu. Niczego nie podziewając się  dostałam lodami.
- I co - powiedział śmiejąc się głośno.
Nie odpowiedziałam nic tylko obrzuciłam go lodami, a on mi oddał mi i tak zaczęła się nasza mała lodowa wojna. Pod koniec wojny przybiegła obsługa i chcieli nas zatrzymać, ale zwialiśmy. Krzyczeli coś o policji, ale wątpię czy opiszą nas, bo cali byliśmy w lodach. Sama nie poznałabym nas. Aby wytrzeć się potrzebowaliśmy góry chusteczek. Niby Bartek upierał się, że nie trzeba, ale nie chciałam mieć na sumieniu biednego fotela.Wracaliśmy cali lepiący się, ale zadowoleni gadając o głupotach.Bartek jak Dżentelmen otworzył mi drzwi .
- Buzi dostanę ? - zapytał z nadzieją
- Ty zawsze - powiedziałam głośniej bo dostrzegłam Alexa siedzącego na murku. Chciałam mu zrobić na złość chociaż nie wiem czy na nim to zrobiło jakieś wrażenie.
- Do zobaczenia - powiedział uśmiechnięty, wsiadł w samochód i odjechał.
Dałam mu buziaka i poleciałam do budynku. Gdy już wchodziłam w drzwiach stanął mi Alex.
- Chcę przejść, odsuń się - powiedziałam i mój dobry humor wyparował. Jakby nigdy nie istniał.
- Zabronisz mi tu stać ? - zapytał
- Nie, ale ja mam takie samo prawo przejść tędy jaki i ty, więc nie utrudniaj mi życia i rusz się ! - powiedziałam prawie krzycząc
- On nie zasługuje na ciebie - powiedział nagle
- A kto zasługuje ?! Może ty ? - zapytałam i nie czekając na to czy zdecyduje się łaskawie przejść odepchnęłam go i pobiegłam do siebie. Rozpłakałam się. Czemu ja?
Po moimi drzwiami zobaczyłam ....
-----------------------------------------
Noo to jest 10 rozdział pisać komentarze jak się wam  podobało :D
Do następnego postu ♥

środa, 3 kwietnia 2013

Rozdział 9

Bartek siedział na samochodzie marki mercedes i uśmiechał się do mnie. Był ubrany w granatową marynarkę,,białą bluzkę i brązowe spodnie.
- Witaj- powiedział i uśmiechnął się.
- Cześć - odpowiedziałam i patrząc na jego uradowaną buźkę mimowolnie uśmiechnęłam się.
- No to chcesz mieć niespodziankę czy powiedzieć Ci gdzie jedziemy ?- zapytał i  uśmiechnął się.
- Serio, jeszcze się pytasz ! Mów szybko - powiedziałam i patrząc na jego minę dodałam - proszę i uśmiechnęłam się.
- Pojeździmy na gokartach
- Jestem mistrzynią
- Doprawdy ? - uniósł brwi i zmarszczył czoło
- No mówię Ci ! - uśmiechnęłam się
- No to mamy problem - powiedział poważnie
- Jaki ?- zmartwiłam się, bo bardzo chciałam pojeździć.Przypomniało mi to czasy, w których jeszcze żył tata.
- Bo to ja zawsze byłem mistrzem i jestem !
- Tak mi przykro,ale ja jestem lepszą mistrzynią. A zresztą przekonamy się - powiedziałam śmiejąc się
Gdy usiadłam wygodnie, zobaczyłam w oknie Alexa. Czyżby był zazdrosny ? Nieeeeee, nie możliwe. Dobra nie będę sobie zawracała głowy tym Alexem.
 W samochodzie dobrze nam się rozmawiało.
-Jesteśmy już - oznajmił po 30 minutach jazdy.
Wysiedliśmy. Tor był pusty, cały dla nas !
- Chodź - powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc do kasy.
Fajnie tak chodzić z kimś za rękę, czuć się potrzebnym i kochanym przez kogoś,ale to mój przyjaciel, tylko przyjaciel .
-Dzień dobry , chcielibyśmy wypożyczyć gokarty na - powiedział do kasjera i zwrócił się do mnie - na ile?
- No, nie wiem. Może pół godziny .? - powiedziałam bardziej pytając niż odpowiadając mu na pytanie.
- Okej , poprosimy pół godziny jazdy. Ile płacę ?- znowu zwrócił się do kasjera.
- 80 złoty
Miałam już zapłacić za siebie, gdy złapał mnie za rękę.
- Ja zapłacę - powiedział uśmiechając się i popatrzył mi w oczy.
- Ale ja mam pieniądze - powiedziałam
- Ale ja chcę, dasz mi buziaka i będziemy kwita - powiedział i uśmiechnął się.
- Uważaj bo się przyzwyczaję - odpowiedziałam żartem i dałam mu buziaka w policzek.
- Za twoje buziaki, mogę płacić za wszystko - powiedział i chyba próbował ze mną flirtować.
Zapłacił i wsiedliśmy do naszych gokartów.
- To jak o co się zakładamy ? Chyba że boisz się przegrać mistrzu - powiedziałam uśmiechając się
- Ja się boję ?! Dobre, kochana ty lepiej przygotuj się na porażkę. Ja stawiam lody jak przegram, a ty dajesz mi 1000 buziaków - odpowiedział zacierając ręce - To będzie łatwe zwycięstwo.
- Zobaczymy, to ty się bój.Powodzenia ! - powiedziałam a jakiś gość machnął flagą na start i ruszyliśmy.
Na początku wygrywałam, potem wyprzedził mnie i na ostatnim zakręcie próbowałam go wyprzedzić ale nie dał się i druga przekroczyłam mete.
- Jest wygrałem ! I kto tu jest mistrzu ?! Mów mi mistrzu - żartował szalejąc z radości.
- Zabawny jesteś - powiedziałam - Kiedyś się odegram i zobaczymy kto jest prawdziwym mistrzem.
- To kiedy odbiorę swoją nagrodę?
- Ale to bardzo dużo buziaków - poskarżyłam się
- To daj mi jednego konkretnego - powiedział zalotnie i zaśmiał się.
- Nie wymądrzaj się, co ? Spokojnie dostaniesz, ale jak odpadną mi usta to już nigdy nie dam Ci  żadnego buziaka . Ale jak wolisz - powiedziałam myśląc, że odpuści mi trochę.
- To zabiorę twoje odpadnięte usta i sam sobie będę dawał buziaki.
- Dobra podziel mi to na raty przynajmniej.
--------------------------------------------------------------------------------
Dobra jest jak obiecałam . Mam nadzieję, że się podobał. Poproszę trochę komentarzy :*

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 8

Gdy zatrzymał samochód od razu wybiegłam.Uważam że jest zadufanym w sobie chłopakiem , którego nie można obrazić , bo ma takie ego ! Nie chce mieć z takimi do czynienia. Szkoda, że jest taki , bo jest nawet przystojny :P 
Ubrałam <klik> ,podmalowałam się fluidem i pomalowałam usta aby przyciągały wzrok, żeby nie patrzyli na oczy które zdradzały co robiłam przez całą noc. Spakowałam się szybko i poleciałam na zajęcia, których nie było za dużo, bo nauczyciele chorowali ( leczyli kaca :P ). Na pierwszej lekcji nie było Em i wiem czyja to sprawka ^^, czekałam na nią, byłam ciekawa co robili ( heheszki :P). Niestety nie pojawiła się także  na trzeciej ani na czwartej, zaczęłam się martwić. Dzwoniłam i do niej i do Matiego ale dupa kocia, nie odbierali i nagle olśniło mnie,że Bartek może wiedzieć ! 
- Siemasz Bartek, nie wiesz co dzieje się z Em i Matim ? - zapytałam zmartwionym głosem.
- Eloszki śliczna, nie martw się o nich. Dadzą sobie radę. Musze kończyć pani od fizyki idzie do mnie.
- P.....- przerwał połączenie.
Kolejna lekcja mija ,a ja martwię się o tych debili no ! Nie miałam co ze sobą zrobić. 
- Julka jak to zrobić ? - dobiegł mnie głos nauczycieli i wyrwał z zamyślenia.
- Yyyyy... prawdopodobnie nie wiem - powiedziałam czerwieniąc się.
- A dlaczego prawdopodobnie ? 
- Nie wiem, nie rozumiem - starałam się udawać głupa, może odpuści.
- Okej, ale na następną lekcję masz umieć, bo wiem że potrafisz a przynajmniej stwarzasz pozory takiej  mądrej dziewczyny, zrób tak, abym się nie rozczarowała na tobie.
-Aha, dobrze.
Dzwonek na przerwę i akurat telefon od Em.
- Hej, dzwoniłaś ?
- No. Gdzie ty jesteś ?! Martwię się o was !
- Z Mateuszem nic mi nie grozi - jej głos był taki radosny i rozanielony (rozmarzony)
Postanowiłam już nie wypytywać i nie robić z siebie matki. 
- Mam nadzieję, że do rana wrócisz - zażartowałam już spokojna o nią.
Kolejne dwie lekcję siedziałam i wpatrywałam się w profesorów niby z zainteresowaniem, a jednak nie docierało do mnie żadne ich słowo. Myślałam tylko. Nawet nie wiem nad czym.
Na każdej lekcji czułam, że Alex spogląda na mnie. O co mu chodzi ? Dobra muszę przyznać, że jestem ciekawska i to wzięło nade mną górę. Poszłam do niego do pokoju. Zapukałam i drzwi otworzyły się niemal natychmiast a w nich Alex w bokserkach. Auuuuuć jaki widok. Trochę zwaliło mnie z nóg, ale opamiętałam się i nie dałam po sobie niczego poznać. 
- O co ci chodzi ? - zapytał 
- O co mnie chodzi ?! To raczej o co tobie chodzi ?! Dobrze może przesadziłam na imprezie, ale to ty się na mnie obraziłeś i udawałeś w samochodzie takiego ważniaka, a teraz przez wszystkie lekcję gapiłeś się na mnie, więc co ? czekasz na przeprosiny ?- zrobiłam mały przystanek, żeby mógł sobie to poukładać w swojej małej mózgownicy.- Dobrze przepraszam maja wina. Już lepiej ?
- Nie rozumiem o co ci chodzi ? - udawał zaskoczonego
- Hymm.... o jazdę w samochodzie i twoje zachowanie ! 
- Po prostu chciałem sobie posłuchać muzyki, mój samochód i robię w nim co chcę. Tak samo jak w moim życiu.
- Jak sobie chcesz, ja tam przeprosiłam , przyznałam że zrobiłam błąd, a ty niczego nie bierzesz na klatę. Boisz się  że to przejaw słabości ? Nie. Dorosłości.
- okej , dziękuję za wykład.- powiedział sarkastycznie, a we mnie aż się gotowało.
- Szczeniak ! - krzyknęłam i odwróciłam się już od niego.
- Udowodnić Ci ?! - krzyknął i ni z tego, ni z owego pociągnął mój nadgarstek aż obróciłam się twarzą do niego i pocałował mnie.
Dopiero po chwili zrozumiałam co się dzieję. Oderwałam się od niego i pobiegłam do swojego pokoju.
Gdy zbiegałam, zobaczyłam kątem oka, że wmurowała go ta cała sytuacja.
Rzuciłam się na łóżko i myślałam o tym co zaszło. Uświadomiłam sobie, że całowaliśmy się, o ile można było to nazwać pocałunkiem. Mój pierwszy raz, zawsze wyobrażałam sobie to inaczej. Jak ja go nie lubie !
Dlaczego ja się tak na niego wkurzam ? Może znaczy coś dla mnie ? O nie, nie takie chłopaki jak on i mój były (Kamil - zdradził mnie) nie umieją kochać, byle zaliczyć. Nie szufladkuje nikogo, ale taki typ chłopaka znam i nigdy się nie zmieni.
Zadzwonił telefon.
- Halo.
- Siemaneczko, Bartek z tej strony. - powiedział radosny głos
- Cześć.- odpowiedziałam od niechcenia. Nie chciało mi się z nim rozmawiać, Alex popsuł mi dzień.
- Uuuuuu...coś w nie za dobrym humorku jesteś, ale ja wyciągam cię na miasto.
- Nie chce tobie popsuć humoru.
- Kawa, ciasto i pogaduchy ? Wyżalisz się i będzie lepiej. Nie możesz powiedzieć nie.- nalegał
- No to w takim razie zgadzam się. - powiedziałam i zrobiło mi się trochę lepiej, że ktoś chce mnie wysłuchać.
- Będę u ciebie za pół godziny , no chyba że złapią mnie światła i stanę w korku to liczyć za godzinę. Do zobaczenia.
-Okej, pa. 
Wykąpałam się, przebrałam w <klik> i jeszcze sprawdzić informację na lekcję polskiego o Janie Kochanowskim a przynajmniej tak zrozumiałam :P
Telefon po 50 minutach milczenia rozbrzmiał głośnym dźwiękiem, był to mój dzwonek. Dzwonił Bartek.
-Zejdź na dół - powiedział i rozłączył się
--------------------------------------------------------------------------
Cieszą mnie wasze komentarze. Wiecie jaki to motywujące ! :D Jutro albo pojutrze będzie kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że spodoba się wam :D

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 7

Gdy zrzuciłam Alexa z siebie uderzył się w głowę, ale z takiej wysokości nie powinien za bardzo cierpieć. A zresztą co ja się nim będę przejmowała ? Przecież i tak mnie już nie lubi.
- Yyy.. nie bardzo rozumiem czemu krzyczysz - powiedział rozcierając sobie tył głowy.
- No, bo leżałeś na mnie
- To moja wina ? Było się nie kłaść ze mną ! Ja Ci na pewno nie kazałem !
- No mi się zdaje, że ty ! Poprosiłeś mnie, a potem złapałeś mnie za rękę ! Moja wina ?!
- Dobra spokój ! My przyszliśmy tylko zobaczyć kto został. I zwerbować ludzi do sprzątania, a że wszyscy uciekli to my posprzątamy.
- Ok. A śniadanie dostaniemy ? - zapytałam
- Obawiam się, że nic nie zostało - powiedział Mati
- Dobra to zabieramy się za robotę - powiedziała Em, po chwili dodała - ja z Matim dół, a wy górę.
Wyszli a my zostaliśmy sami. Po kilku minutach postanowiłam przeprosić go za wczoraj, czułam się źle, że tak na niego naskoczyłam.
- Alex posłuch.... - zaczęłam, ale nie dał mi dokończyć i wciął się mi w słowo.
- Jest 8 pokoi. Jak się dzielimy ? Mogę zacząć od tamtego pokoju przy łazience- powiedział jakby nie słyszał mojej próby.
- A ok, to jak wolisz -gdy to powiedziałam stał jeszcze chwilę i patrzył się na mnie, a potem wyszedł.
Posprzątałam swoje 4 pokoje i zeszłam na dół gdzie siedzieli spleceni ze sobą Mati i Em.
Zapukałam, a oni oderwali się od siebie. Em spaliła buraczka a Mati patrzył w inną stronę.
- Yyy.. ja chciałam się dowiedzieć jak dotrzemy do szkoły ?
- Ja was odwiozę - powiedział i nastała taka niezręczna cisza.
Po kilku minutach zszedł Alex. Zaczęłam się zbierać z Em ,a chłopaki odeszli trochę dalej i rozmawiali cicho.
Po chwili dołączyli do nas.
- Julka pojedziesz ze mną, bo Mati musi jeszcze chwilę zostać - powiedział Alex.
Wiedziałam, że Mati i Em chcą zostać sami ^^
W samochodzie nie odezwałam się słowem, z resztą i tak nie przekrzyczała bym muzyki, którą puścił na cały regulator.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Takie tam na szybko :) Mam nadzieję, że będzie się podobało :) Komentarze jak się podobało. Postaram się lepiej napisać kolejną, jakby ta nie spełniała waszych oczekiwań :P :D

Siemaneczko :D

Wiem, że pewnie tego już nikt nie czyta lub wchodzi przez pomyłkę albo istnieje taka możliwość, :D taka malutka, że chcecie to czytać. A więc chyba odnowię bloooogaska i NOWE  ROZDZIAŁY BĘDĄ :D