wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 33



----------------- Oczami Julki--------------
Obudziłam się. Najpierw otworzyłam jedno oko, później drugie i wyskoczyłam z  łóżka jak poparzona.
Jeju gdzie ja jestem ? Zadawałam sobie to pytanie rozglądając się dookoła. I gdzie moje ubrania ? Po chwili mój mózg rozruszał się przypomniałam sobie wszystko. Usiadłam na łóżku i zaczęłam śmiać się, tak głośno jak nigdy. Do tego jeszcze płakałam. Nie mogłam przestać. Nie polecam takiego stanu. To jest strasznie męczące.W końcu przybiegł ktoś, znaczy w sumie nie ktoś tylko Bartek, bo on tu mieszka. Nie widziałam go tylko słyszałam, bo rozmazywał mi się przez łzy. W końcu wziął mnie za ramiona i posadził. Mój śmiech się skończył. Od niego już bolał mnie brzuch, a jutro będę miała zakwasy pewnie. Bartek dziwnie się na mnie patrzył, chociaż wcale się mu nie dziwię, bo ja już uciekałabym od takiej osoby.
- Już Ci lepiej ? - zapytał trochę zaspany
- Tak, dzięki. - powiedziałam ocierając łzy.
- Mogę wiedzieć z czego się śmiałaś? - zapytał trochę z przerażeniem.
- Z własnej głupoty. Przypomniałam sobie, gdzie mam kluczyk - powiedziałam i znowu miałam ochotę roześmiać się, taka głupia jestem.
- Gdzie?
- Zgaduj - powiedziałam - tylko, że to nie jest łatwe i chyba nigdy nie wpadłbyś na to.
- Nie zamknęłaś pokoju - odpowiedział
- Nieeeeee, zamknęłam na pewno- powiedziałam uśmiechając się
- Wiesz, że nie jest dużo wariantów, bo obszukałaś wszystko i nie było. No mów co zrobiłaś z nim! - powiedział zaciekawiony.
- miałam go w staniku - powiedziałam
Gdy tylko usłyszał to wybuchnął śmiechem.
- Nie ma w tym nic do śmiechu - powiedziałam utrzymując powagę, gdy przestał sama już nie wytrzymałam i oboje się śmialiśmy.
Jednak po chwili już to nie było tak zabawne, jak wcześniej. Zebraliśmy swoje dupki z podłogi i powędrowaliśmy na dół. Coś było nie tak. Ale nie umiałam powiedzieć co. Wraz z wejściem do kuchni zobaczyłam mężczyznę. Przestraszyłam się, krzyknęłam i uczepiłam ramienia Bartka.
Wtedy on obrócił się z uśmiechem po czym  jego mina zmieniła się na  zaskoczoną. No nie dziwię mu się, zobaczył nas w takim stanie jakbyśmy robili nie wiadomo co...
- Cześć tato - powiedział Bartek.
- Cześć wam - odpowiedział jego tata.
- Dzień dobry - wymamrotałam i wyszłam, później już biegnąc do pokoju i paląc buraka. Jeju jaki wstyd.
Co ja mam teraz zrobić? Pójść tam a może zostawić karteczkę i pójść sobie? W sumie mam wszystko co potrzebne, więc chyba pójdę. Ubrałam się i napisała mu kartkę zostawiając na łóżku.

"Trochę słaba to była sytuacja, poszłam sobie. Mam nadzieję, że jakoś to wytłumaczysz. Wierzę w Ciebie. Do zobaczenia :)"

Szłam po schodach najciszej jak mogłam. Gdy doszłam do drzwi, uśmiechnęłam się patrząc za siebie z wyśmienitego skradania się. Mogłabym pracować jako szpieg. Otrząsając się z moich rozmyślań, ubrałam płaszcz i wyszłam. Sprawdziłam czy mam kluczyk w staniku i ruszyłam przed siebie. Wyszłam na ulice, była 9.10. Uśmiechnęłam się, z jednej strony wstyd, a z drugiej jak w filmach.
-------------------------------------------------------------------
rozdział dedykowany



Moje najwytrwalsze czytelniczki :D jesteście kochane ♥

 dziękuję komentującym anonimkom  oraz
wszystkim innym tylko czytającym  :)

I jak się podoba? :) Może być ? Wesołego i pijanego sylwestra :) I szczęścia w nowym roku ! 

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 32



Postanowiłem, ze jednak nie będę jej ruszał. Nie chciałem jej się narażać, bo
jak źle odebrałaby to, już nie miałbym u niej szans. No może dałaby się przekonać,ale nie chce się przekonywać o tym. Z kobietami nigdy nic nie wiadomo. Wole być na bezpiecznej pozycji. Ucałowałem ją w czoło i powiedziałem
- Dobranoc mała.
Odwróciłem się i już miałem wychodzić, ale pomyślałem i jednak postanowiłem rozebrać ją. No może nie całą tylko legginsy. Chociaż trochę będzie jej chłodniej. Swetra nie ruszyłem, bo tam cycki. Wiadomo, że nie wszyscy mają cycki, ale dupę ma każdy, więc się odważyłem złapać za gumkę i pociągnąć do dołu. Pierwszy raz tak bardzo trzęsły mi się ręce. Nawet nie było tak

przy pierwszym rozbieraniu dziewczyny. Zeszły lekko. Miała taką miękka skórę. Położyłem rękę na jej kolanie i przesunąłem w górę. Taka miękka... moja ręka była coraz wyżej. Ale oderwałem się od niej. Przykryłem ją i wyszedłem prawie wybiegając. Co ja mogłem narobić? Już nigdy nie spojrzałaby na mnie, ale w porę ogarnąłem się. Położyłem się w innym pokoju. Leżałem tylko tułowiem, a nogi mi zwisały, tak rozłożony myślałem nad wszystkim. To łóżko było chyba na dwie osoby, takie wielkie. Chyba na pewno. Takie łoża są super, ale tylko wtedy, gdy się kogoś przyprowadzi do niego. Nagle poczułem wibracje. Wyjąłem telefon bez pośpiechu. 

Od : Natalia
Czemu się nie odzywasz? Trzeba powtórzyć to spalanie kalorii :) czekam na telefon : *

Przeczytałem i przypomniałem sobie nasze ćwiczenia. Uch... ale się zmęczyłem, ma dziewczyna kondycje. Na sama myśl serce zaczęło mi głośniej i szybciej walić. To takie super uczucie jeśli dziewczyna chwali ostre spalanie kalorii. Ustawiłem sobie przypomnienie na 20 i usunąłem wiadomość, żeby nikt nieproszony tego nie przeczytał. Zobaczyłem na zegarek, była prawie 3. No to chyba czas najwyższy na spanie. Rozebrałem się i wskoczyłem do łózka. Jednak kręciłem się nie mogąc zasnąć. Ubrałem koszulkę i poszedłem po mleko na sen, zawsze dawała mi je moja mama. Ona wiedziała co najlepsze. Podgrzałem sobie mleko w mikrofali patrząc jak kubek kreci się w środku. Gdy już mikrofalówka zaczęła piszczeć, że już gotowe, już miałem otwierać drzwiczki kiedy usłyszałem ciche tuptanie. Odkręciłem się spokojnie i zobaczyłem Julkę. Była taka malutka, a w tym niedługim swetrze wydawała się jeszcze niższa. 
- Gorąco mi, aż się zgrzałam cała - powiedziała i widać było rumieniec od gorąca na jej twarzy.
Ściągnąłem bluzkę podając jej i uśmiechając się.
- dziękuje - powiedziała odwracając się do mnie tyłem i zamieniła sweter na moja bluzkę. Miała super pupe i super figurę i czego chcieć więcej? No dobra może jeszcze cycki duże i będzie ok. W sumie jakie ona ma cycki? Nie przyglądałem się, jeszcze, ale pewnie nie są najgorsze. Odlatując myślami zapomniałem otworzyć drzwiczki i mikrofalówka dawała o sobie znać piszcząc, że już dawno skończyła swoja prace. Nie słyszałem tego. Dopiero gdy Julka klasnęła w dłonie przed moim nosem oprzytomniałem. Wypiłem pół i zaproponowałem jej drugie pół, ale nie chciała. Wiec wypiłem do końca  i rozpoczęliśmy rozmowę wchodząc na gore. Stanęła przy drzwiach do pokoju, w którym spała.

- Dobranoc - powiedziała i dał mi buziaka w policzek.
- Dobranoc mała - powiedziałem i oddałem jej całusa. - A może chcesz jeszcze pogadać ? -zapytałem nieśmiało.
- Chętnie, ale jutro też jest dzień - powiedziała i uśmiechnęła się.
- No dobrze, dobranoc - powtórzyłem i dałem jej kolejnego buziaka.
Schowała się w ciemnym pokoju, więc nic innego nie zostało mi i poszedłem spać do swojego wielkiego łóżka. 
-------------------------------------------
macie taki krótki :) chyba nie jest najgorszy ? :) Mile widziane opinie :)

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 31



Jego brzuch wydawał coraz głośniejsze odgłosy.
- Jeju, jest 12, a Tobie chce się jeść ? - powiedziałam zdziwiona
- Trzeba coś zjeść, żeby cyganie nie śnili się! Moja babcia tak mówiła i nigdy nie chodzę spać na głodno. - powiedział z przejęciem.
- Normalni ludzie to o tej godzinie śpią, a nie jedzą. Do tego wszystko pójdzie Ci w brzuszek i będziesz tłusty! - powiedziałam i zaśmiałam się wyobrażając sobie grubaskowego Bartka.
- Ty też jesteś nienormalna! Też nie śpisz, więc cicho - powiedział i uśmiechnął się, a zaraz po tym wyszedł do kuchni.
Poszłam za nim, nie chciałam żeby spalił tak ładnego domu. Wchodząc zobaczyłam, że wcale nie jest spięty tym, że ma gotować. Uśmiechał się w dodatku. Nooo nieźle. Może mi gotować, zamiast jedzenia ze stołówki będę miała smaczne domowe żarcie. Chociaż jeszcze nie wyjdę z propozycją, bo jak okaże się, że gotuje jeszcze gorzej to będzie źle.
Już po kilku minutach makaron z pomidorami był gotowy. Od tych zapachów zrobiłam się głodna. Oczywiście zostałam poczęstowana. Danie nie tylko wyglądało super, ale smakowało wybornie. Było czuć bazylię, także cały dom wypełniał jej zapach.
- Zamawiam tego bardzo duuuuuuużo - powiedziałam z makaronem w ustach.
- Jaka dama, z makaronem w ustach się nie mówi.- powiedział i upomniał mnie jak rodzic.
- Przepraszam, nie będę - powiedziałam znowu z pełną buzią.
Przynajmniej zasłoniłam się ręką, żeby nie widział nic. Jestem bardzo kulturalna.
Po jedzeniu poszliśmy jeszcze do salonu, ale powieki już mi się zamykały, nie miałam siły ich otwierać.
- Chodź, dam Ci coś na przebranie, albo poczekaj lepiej.
Nawet nie zdążyłam nic powiedzieć, a on już znikł mi z pola widzenia. Nie czekałam długo, przyniósł mi swoją koszulkę. Była meeeeega wielka,  ale urocza, tak fajnie jak chłopak daje dziewczynie swoją koszulkę.  - Gdzie mam spać? - zapytałam ledwo patrząc
- W moim pokoju, jesteś gościem - powiedział uśmiechając się. -Chodź - dodał i wziął mnie na ręce.
Mimo moich malutkich protestów, bo na większe nie miałam siły, doniósł mnie do łóżka. Mówił jeszcze coś, ale słyszałam jak przez ścianę, zmógł mnie sen.

---------------------------- oczami Bartka---------------------
Wchodząc z nią na górę, każdy krok stawiałem uważnie. Nie chciałem jej upuścić. Nie chciałem, aby stała jej się krzywda. Coś mamrotała pod nosem, co było śmieszne, ale nie mogłem aż tak bardzo się rozpraszać. W końcu po 12 schodkach wszedłem na górę. Tak! Stałem na górze, z nią na rękach. Spała oddychając cicho i miarowo. Wsłuchiwałem się przez chwilę, a później położyłem ją w łóżku. Wszystko byłoby ok, gdyby była przebrana, ale nie była. miała sweter. Nie chciałem żeby ugotowała się w nim. Nie chciałem również żeby wzięła mnie za zboczeńca jakiegoś. No i co robić ? Nabrałem powietrza i wypuściłem, trochę mózg mi się dotlenił i postanowiłem...



--------------------------------------
macie taki krótki :< Podoba się ? Jak myślicie co zrobi ? :)

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 30



- Cześć, co tam? - zapytał
- Cześć, hmmm no.. mógłbyś sprawdzić swój samochód? Bo miałam kluczyk od pokoju, ale już nie mam.
- No spoko. Zejdź na dol tylko. - powiedział i rozłączył się.
Zeszłam, ale w tych ciemnościach nic nie widziałam. No możne czubek własnego nosa. Ale nie ze jestem zarozumiała, tylko jest ciemno. Nagle coś mnie oślepiło. Tak nagle, że aż cofnęłam się zamykając oczy i zasłaniając się ręka. Nie wiem kto to, ale jest genialny... mogłam oślepnąć. Po dłuższej chwili moje oczy zaczęły przystosowywać się już do takiego światła. Nadal jednak nie mogłam patrzeć, ten ktoś jest geniuszem. Pogratulować mu tylko inteligencji. Przeszłam parę kroków, próbując wyjść z oświetlonego miejsca. Jednak nie naszłam się za wiele, bo zgasły. Chwała Ci mózgu tego człowieka. Po chwili jednak ogarnęłam, że to samochód Bartka. Jak to on już czekał? Wysiadł z niego duży człowieczek i krzyknął żebym podeszła. W tej chwili przekonałam się już na 100%, że to Bartek jest geniuszem i nie miałam żadnych wątpliwości co do tego. Idąc zastanawiałam się co mu powiem. Nie chciałabym siedzieć w niezręcznej ciszy. Wsiadłam do samochodu.
- Czemu nie wszedłeś na górę jak tu stałeś?
- Chciałem żebyś pofatygowała się dla mnie - powiedział z dosyć słabym uśmiechem, ale jednak.
- Znalazłeś kluczyk? Jak nie to nie wiem gdzie będę spala. -powiedziałam i pierwszy raz zaczęłam się zastanawiać nad tym.
- U mnie, możesz spać na kanapie. - powiedział ze śmiechem.
- Yhym, tylko prędzej czy później muszę go znaleźć.
- Nie ma zastępczego?
-Sekretariat do 14 czy 15 dziś. Nic nie mogę zrobić.
- Szukałeś?
- Jeszcze nie. 

Coooooo? Jak tu stał to mógł szukać. Co on robił? Po jego odpowiedzi nawet nie odpowiedziałam tylko zabrałam się za szukanie, dywanik, siedzenie pod siedzeniem. Wszędzie gdzie tylko się kręciłam. Nie było. I co ja zrobię? Em nie ma, a do czerwonej nie pójdę spać. Jestem w dupie, takiej wielkiej...
- Myślę ze mogłabyś jechać do mnie. Nie żartuje- powiedział z powagą.

Nie byłam tym zbytnio ucieszona. Trochę źle czułam się po tej sytuacji. Ja do niego nic nie czuje, chyba że czuje nic o tym nie wiedząc? A tu całując się z nim dałam mu nadzieję. Nie chce tak. To nieodpowiednie.
- Mała, nie chciałbym żebyś postrzegała mnie złe, przepraszam. Nie chce się narzucać, ale nie oderwałaś się, więc nie wiedziałem jak zareagować. A naprawdę jesteś super, dlatego Cie pocałowałem. Jeśli nie chcesz, więcej tego nie zrobię. Obiecuje.
- Trochę nie wiem co mam robić, czuje się zagubiona. Miałam jednego chłopaka, byłam z nim 1 dzień. Więc moja wiedza o chłopakach jest równa zero. Nie chciałabym niczego zepsuć. Dodatkowo zmieniłam tak jakby miejsce zamieszkania, dodatkowo pójście do liceum. Jest to dodatkowy stres dla mnie. Te nerwy blokują mnie od środka.
- Okej, mała. Nie naciskam. Ale na skorzystanie z mojej propozycji owszem. - powiedział uśmiechając się. Widziałam, że oddychał tak jakby spokojniej. Chyba też dręczyła go ta sytuacja.
- Mam inne wyjście? Jak zostałam tylko ja i obcy mi tłum wścibskich ludzi. Chociaż możesz mnie zawieść do hotelu jakiegoś. - powiedziałam, wybierając chyba najlepszą opcję.
- Nie jedziesz do żadnego hotelu, u mnie wystarczy, że zrobisz mi śniadanie i możesz spać. - powiedział uśmiechają się - Nalegam - powiedział nie dając dojść mi do słowa.

- Niech będzie - powiedziałam i pokazałam mu język.
Po chwili jednak uświadomiłam sobie, że to nie był dobry pomysł. Trochę zapłonęły mi policzki. Odwróciłam się w stronę szyby, żeby tego nie widział.
Zapięłam pasy i ruszyliśmy. Rozmowa nie była, aż tak zagorzała jak we wcześniejszych godzinach, ale to z mojej strony. Rozmyślałam o tym co mogłoby być, gdyby nie było Bartka i nie zabrałby mnie do siebie. Chociaż z drugiej strony, nie wyszłabym z pokoju jeśli nie zabrałby mnie na kręgle. Przez niego to, no dobra pół na pół dzielimy się winą. Niech już będzie.
Równo z końcem moich rozmyślań zatrzymaliśmy się na podjeździe jakiegoś domu. W sumie mogłam wnioskować, że to Bartka. Dom na pierwszy rzut oka, był jednorodzinny. Super wrażenie robił. Staliśmy już przy drzwiach i gdy chcieliśmy wejść, klucze zniknęły. W końcu po 20 minutach szukania, znalazły się. Jak tylko weszliśmy w próg domu rozbłysło się światło.
- Jak
tu ciepło - powiedziałam zachwycona i wzdrygnęłam się na myśl, że jeszcze przed chwila byłam na dworze.

Rozejrzałam się uważnie. Był przytulny i urządzony w dobrym guście.
- Co tak patrzysz? -zapytał Bartek przyglądając mi się uważnie.
- Rozglądam się, to dla mnie nowe miejsce. Bardzo ładne miejsce zresztą.
- Dzięki. Chodź oprowadzę Cie - powiedział i ruszył przodem.
Weszliśmy chyba we wszystkie zakątki tego domku. Mimo że wydawał się nie być duży, było w nim dużo miejsca. Znajdowało się w nim dużo szkła. Był nowoczesny. Najbardziej spodobała mi się szklana ściana, która znajdowała się z tyłu domu. W sumie były tam drzwi, albo duże okno takie. Tego jeszcze nie ogarnęłam. Można było wyjść i zwiedzać podwórko.

- Serio Ty tu mieszkasz?
- Nie, przyprowadziłem Cię tak, żebyś pooglądała. Za tym domem jest taka szopka i tam mieszkam - powiedział śmiejąc się ze mnie.
- Hahaha takie śmieszne. Twoja mama ma dobry gust.
- Miała dobry gust, to prawda. Ostatni prezent jaki od niej dostałem. - powiedział smutno i usiadł na fotelu. Zwrócony był w stronę wygasłego kominka.
- Przykro mi.- powiedziałam trochę zakłopotana.
- Ale dajemy sobie z tatą radę. Czasami tu wpada, nie trawie jego nowej dziewczyny, więc wprowadził się do niej.
Bartek rozpalił w kominku ciągnąc dalej opowieść. Nasze dalsze rozważania były na różne tematy. Gadaliśmy bardzo długo, ale Bartkowi zachciało się jeść i znaki o tym dawał nam jego burczący brzuch.
________________________________________________________________

Jak się podoba ? :) Mam nadzieję, że zdążę coś dodać jeszcze przed świętami :)
Tymczasem miłego odpoczynku :3

wtorek, 16 grudnia 2014

rozdział 29



Chyba już wszyscy patrzyli wystawiając głowy przez okna. Jeju co za wstyd... Zabije go, po prostu zabije! Zaczęłam się cofać, z daleka widziałam jego śnieżnobiałe ząbki wyszczerzone w uśmiechu. Podeszłam i cmoknęłam go w policzek.
- Masz, tylko już siedź cicho - powiedziałam
- Takiego? Ale, ale nooo...
- A jakiego? - zapytałam zaskoczona
- Nooo, bo ... no ja myślałem, że bardziej się postarasz
- Taki, nie wystarczy? Postarałam się najbardziej jak mogłam - odpowiedziałam troszkę kłamiąc.
- No skoro tak, to daj jeszcze jednego i jadę - odpowiedział.
- Była mowa o jednym, dostałeś, więc siusiu, paciorek i spać. - odpowiedziałam wycofując się przodem do niego.
- Mam krzyczeć, ok. Juuuuuuuul..... ! - krzyknął, ale zakryłam mu ręką usta i tylko tyle wydobyło się z niego.
Po chwili, gdy już ucichł na ręku poczułam coś lepkiego i mokrego. Hmmm... trzymam rękę przy jego ustach, a jeśli to jest to co myślę to go chyba całego obślinię! Odjęłam rękę i usłyszałam, że on się śmieje. Nie pozostało mi nic innego...
- Bartek, chcesz zobaczyć, jak się daje krowiego całusa? - zapytałam uśmiechając się.
- No dajesz mała - powiedział i nadstawił twarz.
Zaczęłam go ślinić po całej twarzy, cały był mokry. Chyba doznał szoku, bo nie odsunął się.
Czułam się jak dziecko, które nie może utrzymać śliny w buzi. Zaczęłam się śmiać z niego i całej sytuacji.
- ha ha ha, ale śmieszne. Jak Cię złapie to będziesz biedna. - powiedział, a ja zaczęłam uciekać. Niestety zanim jednak postawiłam jeden cały krok już miał mnie na rękach. Lizał mnie wszędzie, po szyi, po włosach, po policzku. Fuuuuuu, to takie bardzo niehigieniczne... Próbowałam mu się wyrwać, ale trzymał mnie mocno. Podobno najlepszą obroną jest atak, więc rozpoczęła się wojna na ślinę. Nagle nasze usta z wywalonymi językami do ślinienia spotkały się. Wpadły na siebie. Byłam trochę w szoku, nawet wielkim. Mimo wszystko nie odsunęłam sięi Bartek zaczął dawać mi malutkie buziaczki, później większe i w sumie można powiedzieć, że całowałam się, nawet zamknęłam oczy. Całował mnie delikatnie, jakbym była ze szkła. Nie trwało to długo, ponieważ otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie, że jeszcze nie wszyscy przestali się patrzeć się w ciemność próbując zobaczyć kto, co i jak robi. Wyrwałam się lekko Bartkowi, popatrzyłam na duży cień przede mną i powiedziałam cześć. Odeszłam. Już nie krzyczał. Odpowiedział dobranoc mała i usłyszałam z daleka trzaśnięcie drzwiami, a później zobaczyłam światła. Nie patrzyłam już, tylko weszłam do szkoły. Oparłam się o ścianę. Przyłożyłam rękę do ust. Czułam na nich jego wargi. W głowie mi się mieszało, serce kołatało. To chyba mój koniec. Jednak po chwili stania, byłam już spokojna. Wszystko wróciło do normy. Nie sądziłam, że jest zainteresowany. Na spotkaniu wydawał się przynajmniej nie być taki. Trzymał się na odległość, nie robił także podchodów. Weszłam na górę. Chcąc wyjąć klucz wsadziłam rękę w kieszeń płaszcza i nic nie było po drugiej stronie także nie było. Wsadzałam drugi raz i trzeci ręce do kieszeni, jakby miał się tam zaraz pojawić, ale .... w płaszczu nie było go. W niczym innym nie miałam kieszeni. Suuuper... Nie wiedziałam co robić. Wyciągnęłam telefon i musiałam zadzwonić do Bartka.
Odebrał po pierwszym sygnale, jakby tylko czekał na to.
----------------------------------------
Wiem, że krótki :c ale macie tak na szybko :) W święta mam nadzieję, że więcej dla was napisze :)

poniedziałek, 15 grudnia 2014

środa, 3 grudnia 2014

rozdział 28



 Kręgielnia przypomniała mi wspaniały czas spędzony z tatą. Gdy miał czas zabierał mnie i graliśmy, niestety mamy nigdy z nami nie było. Jej świat mody był  ważniejszy...
Wracając do rozgrywki to było sporo radości, śmiechu i skupienia. Bartek mi dokuczał, gdy nie trafiałam w żadną z czego śmiałam się, bo On tak śmiesznie to mówił " jaka biedna  i robił smutną minkę" albo " zakrywał oczy i mówił - kobieto do okulisty już! ". Niestety mój kolega wygrał rozgrywkę, ale to przez to, że dałam mu fory. Nie chciałam, żeby się załamał. Chociaż myślę, że 2 miejsce też jest dobre i jest na podium w końcu.
Akurat przed rozpoczęciem 2 rozgrywki zachciało mi się pić:
- Ej poczekaj tu, ja idę po coś do picia. Chcesz coś ? - zapytałam siedzącego towarzysza.
- To Ty poczekaj, a ja pójdę - powiedział uśmiechając się i poszedł.
Usiadłam na kanapie, poczułam coś twardego pod tyłkiem. Wstałam i zobaczyłam... telefon Bartka.
Pobawiłam się nim trochę, zrobiłam zdjęcie i ustawiłam mu do kontaktów. Tak, to było piękne. Ciekawe kiedy się zorientuje? Schowałam za siebie telefon i poczekałam aż przyjdzie. Nie musiałam długo czekać. Wrócił z dwoma colami trochę zmartwiony.
- Julka nie widziałaś mojej komórki?
- A nie masz jej ? Może zostawiłeś w samochodzie? - zapytałam zdziwiona, ostatnimi siłami powstrzymując się od śmiechu.
- A no tak! Poczekasz chwilkę? - zapytał
- Jasne leć - powiedziałam i gdy znikł za drzwiami zaczęły brać mnie wyrzuty sumienia, że trzymam go w takiej niepewności.
Po 2-3 minutach wrócił trochę smutny chociaż próbował uśmiechać się.
- Bartek, bo wiesz... - powiedziałam i wyciągnęłam zza siebie jego telefon.
- Coooooo?! Ej jak to? - zapytał zdumiony.
- Wypadł Ci jak wstawałeś. Przepraszam, że wcześniej nie powiedziałam - powiedziałam i spuściłam głowę.
- Hahhahah spoko mała, ważne że znaleziony i mam Twój numer - powiedział puszczając oczko.
- Weź, bo się zarumienię - powiedziałam, zaskoczona tym.- Gramy ? - zapytałam, a on wystartował grę.
Dalsza gra była wyrównana, już wiedziałam jak rzucać. W przedostatnim rzucie wygrywał o 1 punkt. Skupiłam się bardzo mocno i rzuciłam. Odwróciłam się, żeby nie widzieć tego. Od tego rzutu zależało czy wygram. Po chwili odwróciłam się i zobaczyłam, że wszystko jest zbite. Wow! Bartek ostatni swój rzut zwalił i wygrałam! Jeeeeee, jestem taka suuuuper!
- Chodź mała, w nagrodę zabieram Cię na żarcie - powiedział uśmiechając się.
- Spoczko, a mogę wybrać? - zapytałam z ładnymi oczkami.
- Wybieraj, niech będzie- powiedział i pokazał język.
- Chce na najlepszy kebab! - powiedziałam i chyba tym go zaskoczyłam.
- Wow, już się robi. Myślałem, że odżywiasz się samymi marchewkami chudzino.
- Hahahha nie widziałeś tego brzucha, ale nigdy go też nie zobaczysz - powiedziałam śmiejąc się.
Wsiadając do samochodu jak i przez resztę drogi kłóciliśmy się o mój brzuch i wagę. Co za człowiek! Ale lubię go. Jeszcze posiedzieliśmy w parku i odstawił mnie do domu około 19. Pod szkołą oczywiście wysiadł, otworzył mi drzwi i zamknął za mną. Jaki kochamy. Usiadł na masce, a ja przed nim stanęłam. Mimo że stałam na wyciągnięcie ręki nie widziałam go dokładnie. Tylko co chwile migały mi jego białe ząbki. Na koniec przytuliłam go i dałam buziaka ni to w policzek ni to w usta, tak gdzieś pomiędzy, czyli kącik ust.
- Ja chce jeszcze buziaka z ten telefon! - krzyknął jak dziecko.
- Może kiedy indziej - powiedziałam i śmiejąc poszłam w stronę szkoły.
- Juuuuuuuuuuuuuulka! Teraz! Plis! - krzyczał tak, że cała szkoła go słyszała. Nawet w kilku pokojach zaświeciło się światło i widać było ciekawskich ludzi.
- Cicho Bartek - powiedziałam na tyle głośno, żeby mnie usłyszał.
- Ale ja chce teraz! Juuuuuuulka! - krzyknął i coraz więcej osób podeszło do okien.
Jeju co za przypał z niego, myślałam i śmiałam się z niego.
- Cicho - powiedziałam
- Ok, ale teraz! - krzyknął
Zaczęłam się cofać.....
_________________________________________________
Może niedługo będzie następny :) Zobaczę jak rozwinie się choroba :p