poniedziałek, 15 czerwca 2020

56

Na dłuższą metę nie da się zignorować tej chemii, którą dostrzegamy, ale nie przyznajemy się do niej. Miałam milion myśli. Każda była inna. Były dobre, ale więcej złych i związany z uczuciami Bartka. On był nadal moim chłopakiem. Średnio nam szło to fakt. Po takim czasie myślę, że powinnam już coś czuć do niego? Jednak nie jest tak i chyba dłużej nie mogę się okłamywać. To nie jest fair w stosunku do nikogo. A przede wszystkim do niego. Może i wyjdę na okropną sukę bez uczuć, ale chciałam spróbować, żeby niczego nie żałować.
To, że Alex ma słabą przeszłość, nie znaczy o jego przekreślonej przyszłości. Nie jest na pewno przekreślony u mnie. Niestety potrzebowałam dużo czasu... ale dojrzałam do tego. Chcę go wraz z jego posranymi problemami. Jeśli będzie taka potrzeba to będę go wspierała we wszystkim. Znaczy w jakiejś terapii, a nie w decyzji o ponownym braniu.
Jego oczy , uśmiech, głos, żarty... to sprawiało,że chciało mi się więcej. Tęskniłam za tym wszystkim,ale najbardziej za jego uśmiechem. Był magiczny i sprawiał, że mój świat stawał się lepszy i jaśniejszy. A dzięki niemu ja też  się śmiałam. 
Najgorsze jest to, że musieliśmy tak wiele przejść, żeby dostrzec to. Może nie my, ale ja na pewno. Jestem pewna tego i chce go. Mimo, że on się nie rusza i nie jest pewien co robić, to ja jestem. I wiem, że często miewam humory i jestem niestabilna, ale przynajmniej nie znudzę mu się tak prędko. Są w tym jakieś barwy przynajmniej. Nikt nie jest tylko jednym kolorem.
Popatrzyłam głęboko w jego oczy. Widziałam w nich strach i niepewność.
Siedząc okrakiem na nim, skierowana twarzą do jego twarzy patrzyłam i analizowałam, czy mogę to zrobić co chcę? Uśmiechnęłam się lekko do niego, aby dodać mu otuchy i upewnić, że jest ok. Wzięłam jego twarz w moje dłonie i zaczęłam przyciągać go do siebie, a jednocześnie zbliżać się do niego. Dzieliły nas centymetry, następnie milimetry i w ostatnim spojrzeniu na niego przed pocałunkiem widziałam już, że będzie to najlepsza decyzja.  Nasze usta spotkały się już kilka razy i to za sprawą wydartych na siłę pocałunków Alexa. Ale teraz ja tego chciała. Nie byłam pewna jego uczuć, więc kto teraz komu skradnie całusa! Nasza usta zetknęły się ze sobą, najpierw w nieśmiałym połączeniu. Ale z czasem ośmielając się coraz bardziej i pragnąc się wzajemnie. Widać, że było to coś w powietrzu.
Ręce Alexa błądziły po moim ciele. Nie przeszkadzało mi to. Wręcz chciałam, żeby tam były. Przyciskał je mocno do mnie. Jakby nie chciał, żeby kiedyś to się skoczyło. Po najnamiętniejszym pocałunku w moim życiu, położyłam ręce na klacie Alexa i oderwałam się. Oparłam czoło na jego czole, oczy miałam nadal zamknięte. Oddech był nierówny, jakbym przebiegła co najmniej 2 kilometry bez żadnego przystanku. To był mega sprint! Zrobiło mi się gorąco. Całkowicie odsunęłam się od niego, aby móc popatrzeć na jego twarz. 
Był w głębokim szoku, ale jego usta wykrzywiły się w uśmiech. Jak zawsze niesamowity i zarezerwowany dla mnie. Wiedziałam, że zawsze na mnie działał, ale starałam się bronić. Teraz nie musiałam, a może już nie miałam siły walczyć z tym. Chciałam go pocałować ponownie i tez to zrobiłam.  Krew szumiała mi w uszach, a serce biło mocno i szybko. 
Widziałam i czułam, że był w podobnym stanie. Uśmiechnęłam się szeroko do niego, a on do mnie. 
Nagle usłyszałam głos z korytarza oraz szczęk zamka. Musiała wrócić Em. Z nikim innym nie miałam pokoju. Lekko spanikowałam i szybko zeskoczyłam na bolącą nogę. Mimo grymasu, położyłam się w łóżku i leżałam. Alex był w tej samej pozycji co wcześniej. Nie zdążył ogarnąć sytuacji albo uznał, że nic innego nie wymyśli. 
-Ju!! Masz mi opowiedzieć o tym wypadku i pomocy Alexa. Specjalnie wróciłam wcześniej ze stoku - krzyczała Em z korytarza. 
Gdy za długo zastanawiałam się nad odpowiedzą znowu zaczęła krzyczeć moje imię. Ale wchodząc do pokoju bardzo się zdziwiła i zamilkła. 
- Yyy no my znowu gadamy ze sobą. Tak jak powiedziałaś, pomógł mi i doszliśmy do wniosku, że damy naszej znajomości kolejną szansę. - odpowiedziałam
- Tak, tym razem postaramy się nie być aż tak szaleni w naszej znajomości. Miejmy nadzieję, że pójdzie to w dobrym kierunku.- dodał Alex patrząc raz na mnie, a raz na Emilkę.
-Noo dobra. Nie chciałabym przerywać wam, ale muszę się przebrać, z tych spodni, bo rozpuszczę się w nich. Więc myślę, że będziecie mieć trochę czasu później na przegadanie jeszcze wszystkiego. I chciałabym powiedzieć delikatnie, że... po prostu przyjdź później Alex - powiedziała Emilka. 
-Okej i tak już miałem iść. Sporo trzeba przemyśleć i poukładać. - spojrzał się wymownie na mnie - A nie wiesz czy wrócili moi kumple?- skierował to do mojej współlokatorki.
- Tak. Widziałam ich z tymi laskami, co rano gadaliście z nimi. Chyba na tarasie są.- odpowiedziała mu i po tych słowach mój kolega ruszył do wyjścia.
Po zatrzaśnięciu się drzwi i chwilę po usłyszeniu ostatnich kroków Em popatrzyła na mnie z wytrzeszczonymi oczami. 
-Nie patrz tak na mnie! Nic nie robiliśmy. - skłamałam, ale zaraz uśmiechnęłam się. Nie mogłam jej okłamywać. - No dobra.. powiem Ci, ale siedź cicho. 
Faktycznie siedziała cicho, bez zbędnego komentowania. Z tego przejęcia całą historią nadal siedziała w kurtce i spodniach narciarskich. Ale po streszczeniu nie powstrzymała się i zaczęła komentować. 
- Mówiłam od zawsze! Kto się czubi ten się lubi!- odpowiedziała uśmiechnięta - Czy myślałaś już o Bartku? Co mu powiesz?- zapytała trochę przygaszona
Widziała, że o to zapyta. Każdy zapytałby o to. 

=====================================
Cześć. Myślę, że to już dawno przestało istnieć, ale czemu nie dodać tu czegoś nowego. 
Przypomniałam sobie o tym blogu i postanowiłam przypomnieć sobie wszystko. Czytałam 55 rozdziałów i to było masakryczne. To prawda... mam nadzieję, że teraz już ze stylem jest lepiej. Jeśli chcecie przypomnieć sobie od początku to tylko na własną odpowiedzialność.