wtorek, 16 grudnia 2014

rozdział 29



Chyba już wszyscy patrzyli wystawiając głowy przez okna. Jeju co za wstyd... Zabije go, po prostu zabije! Zaczęłam się cofać, z daleka widziałam jego śnieżnobiałe ząbki wyszczerzone w uśmiechu. Podeszłam i cmoknęłam go w policzek.
- Masz, tylko już siedź cicho - powiedziałam
- Takiego? Ale, ale nooo...
- A jakiego? - zapytałam zaskoczona
- Nooo, bo ... no ja myślałem, że bardziej się postarasz
- Taki, nie wystarczy? Postarałam się najbardziej jak mogłam - odpowiedziałam troszkę kłamiąc.
- No skoro tak, to daj jeszcze jednego i jadę - odpowiedział.
- Była mowa o jednym, dostałeś, więc siusiu, paciorek i spać. - odpowiedziałam wycofując się przodem do niego.
- Mam krzyczeć, ok. Juuuuuuuul..... ! - krzyknął, ale zakryłam mu ręką usta i tylko tyle wydobyło się z niego.
Po chwili, gdy już ucichł na ręku poczułam coś lepkiego i mokrego. Hmmm... trzymam rękę przy jego ustach, a jeśli to jest to co myślę to go chyba całego obślinię! Odjęłam rękę i usłyszałam, że on się śmieje. Nie pozostało mi nic innego...
- Bartek, chcesz zobaczyć, jak się daje krowiego całusa? - zapytałam uśmiechając się.
- No dajesz mała - powiedział i nadstawił twarz.
Zaczęłam go ślinić po całej twarzy, cały był mokry. Chyba doznał szoku, bo nie odsunął się.
Czułam się jak dziecko, które nie może utrzymać śliny w buzi. Zaczęłam się śmiać z niego i całej sytuacji.
- ha ha ha, ale śmieszne. Jak Cię złapie to będziesz biedna. - powiedział, a ja zaczęłam uciekać. Niestety zanim jednak postawiłam jeden cały krok już miał mnie na rękach. Lizał mnie wszędzie, po szyi, po włosach, po policzku. Fuuuuuu, to takie bardzo niehigieniczne... Próbowałam mu się wyrwać, ale trzymał mnie mocno. Podobno najlepszą obroną jest atak, więc rozpoczęła się wojna na ślinę. Nagle nasze usta z wywalonymi językami do ślinienia spotkały się. Wpadły na siebie. Byłam trochę w szoku, nawet wielkim. Mimo wszystko nie odsunęłam sięi Bartek zaczął dawać mi malutkie buziaczki, później większe i w sumie można powiedzieć, że całowałam się, nawet zamknęłam oczy. Całował mnie delikatnie, jakbym była ze szkła. Nie trwało to długo, ponieważ otworzyłam oczy i uświadomiłam sobie, że jeszcze nie wszyscy przestali się patrzeć się w ciemność próbując zobaczyć kto, co i jak robi. Wyrwałam się lekko Bartkowi, popatrzyłam na duży cień przede mną i powiedziałam cześć. Odeszłam. Już nie krzyczał. Odpowiedział dobranoc mała i usłyszałam z daleka trzaśnięcie drzwiami, a później zobaczyłam światła. Nie patrzyłam już, tylko weszłam do szkoły. Oparłam się o ścianę. Przyłożyłam rękę do ust. Czułam na nich jego wargi. W głowie mi się mieszało, serce kołatało. To chyba mój koniec. Jednak po chwili stania, byłam już spokojna. Wszystko wróciło do normy. Nie sądziłam, że jest zainteresowany. Na spotkaniu wydawał się przynajmniej nie być taki. Trzymał się na odległość, nie robił także podchodów. Weszłam na górę. Chcąc wyjąć klucz wsadziłam rękę w kieszeń płaszcza i nic nie było po drugiej stronie także nie było. Wsadzałam drugi raz i trzeci ręce do kieszeni, jakby miał się tam zaraz pojawić, ale .... w płaszczu nie było go. W niczym innym nie miałam kieszeni. Suuuper... Nie wiedziałam co robić. Wyciągnęłam telefon i musiałam zadzwonić do Bartka.
Odebrał po pierwszym sygnale, jakby tylko czekał na to.
----------------------------------------
Wiem, że krótki :c ale macie tak na szybko :) W święta mam nadzieję, że więcej dla was napisze :)

5 komentarzy:

  1. O matko,jaki świetny *-* jesteś geeenialna <3
    życzę weny i czekkam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaaaaaaaaaaaa! !!!!!!!!!!!!
    Boski! !Boski! Boski! Boski!
    Ja chcę Bartka♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
    Dawaj szybko next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasia wraca do formy :)) Boże nie wiesz jak się cieszę! Dawaj szybko nowy rozdział ! Proszę? XD
    Pozdrawiam
    Niepowtarzalna

    OdpowiedzUsuń