----------------- Oczami Julki--------------
Obudziłam się. Najpierw otworzyłam jedno oko, później drugie i wyskoczyłam z łóżka jak poparzona.
Jeju gdzie ja jestem ? Zadawałam sobie to pytanie rozglądając się dookoła. I gdzie moje ubrania ? Po chwili mój mózg rozruszał się przypomniałam sobie wszystko. Usiadłam na łóżku i zaczęłam śmiać się, tak głośno jak nigdy. Do tego jeszcze płakałam. Nie mogłam przestać. Nie polecam takiego stanu. To jest strasznie męczące.W końcu przybiegł ktoś, znaczy w sumie nie ktoś tylko Bartek, bo on tu mieszka. Nie widziałam go tylko słyszałam, bo rozmazywał mi się przez łzy. W końcu wziął mnie za ramiona i posadził. Mój śmiech się skończył. Od niego już bolał mnie brzuch, a jutro będę miała zakwasy pewnie. Bartek dziwnie się na mnie patrzył, chociaż wcale się mu nie dziwię, bo ja już uciekałabym od takiej osoby.
- Już Ci lepiej ? - zapytał trochę zaspany
- Tak, dzięki. - powiedziałam ocierając łzy.
- Mogę wiedzieć z czego się śmiałaś? - zapytał trochę z przerażeniem.
- Z własnej głupoty. Przypomniałam sobie, gdzie mam kluczyk - powiedziałam i znowu miałam ochotę roześmiać się, taka głupia jestem.
- Gdzie?
- Zgaduj - powiedziałam - tylko, że to nie jest łatwe i chyba nigdy nie wpadłbyś na to.
- Nie zamknęłaś pokoju - odpowiedział
- Nieeeeee, zamknęłam na pewno- powiedziałam uśmiechając się
- Wiesz, że nie jest dużo wariantów, bo obszukałaś wszystko i nie było. No mów co zrobiłaś z nim! - powiedział zaciekawiony.
- miałam go w staniku - powiedziałam
Gdy tylko usłyszał to wybuchnął śmiechem.
- Nie ma w tym nic do śmiechu - powiedziałam utrzymując powagę, gdy przestał sama już nie wytrzymałam i oboje się śmialiśmy.
Jednak po chwili już to nie było tak zabawne, jak wcześniej. Zebraliśmy swoje dupki z podłogi i powędrowaliśmy na dół. Coś było nie tak. Ale nie umiałam powiedzieć co. Wraz z wejściem do kuchni zobaczyłam mężczyznę. Przestraszyłam się, krzyknęłam i uczepiłam ramienia Bartka.
Wtedy on obrócił się z uśmiechem po czym jego mina zmieniła się na zaskoczoną. No nie dziwię mu się, zobaczył nas w takim stanie jakbyśmy robili nie wiadomo co...
- Cześć tato - powiedział Bartek.
- Cześć wam - odpowiedział jego tata.
- Dzień dobry - wymamrotałam i wyszłam, później już biegnąc do pokoju i paląc buraka. Jeju jaki wstyd.
Co ja mam teraz zrobić? Pójść tam a może zostawić karteczkę i pójść sobie? W sumie mam wszystko co potrzebne, więc chyba pójdę. Ubrałam się i napisała mu kartkę zostawiając na łóżku.
"Trochę słaba to była sytuacja, poszłam sobie. Mam nadzieję, że jakoś to wytłumaczysz. Wierzę w Ciebie. Do zobaczenia :)"
Szłam po schodach najciszej jak mogłam. Gdy doszłam do drzwi, uśmiechnęłam się patrząc za siebie z wyśmienitego skradania się. Mogłabym pracować jako szpieg. Otrząsając się z moich rozmyślań, ubrałam płaszcz i wyszłam. Sprawdziłam czy mam kluczyk w staniku i ruszyłam przed siebie. Wyszłam na ulice, była 9.10. Uśmiechnęłam się, z jednej strony wstyd, a z drugiej jak w filmach.
-------------------------------------------------------------------
rozdział dedykowany
Moje najwytrwalsze czytelniczki :D jesteście kochane ♥
dziękuję komentującym anonimkom oraz
wszystkim innym tylko czytającym :)
I jak się podoba? :) Może być ? Wesołego i pijanego sylwestra :) I szczęścia w nowym roku !