piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 24


Biedny stał jeszcze tak z 10 minut. Nic nie mówił, stał po prostu. Jego obecność była miła, chociaż przez drzwi to dawała mi spokój. Czemu on chodzi za mną? Wtedy na barierkach, teraz mnie trzymał chociaż mógł wybrać tą zołzę, ale wybrał mnie. I jeszcze przyszedł pod drzwi. Jak taki piesek. Nie no żartuje. Po dosyć długim okresie oglądanie telewizji wzięłam telefon. Odpisałam Bartkowi. Patrzyłam na moje kontakty w komórce i zastanawiałam się czy do mamy nie zadzwonić. Jestem tu tyle i mama wcale się do mnie nie odezwała. Czy już o mnie zapomnieli? Jednej mniej w domu. Nigdy mama nie była opiekuńcza. Nie pamiętam jej żeby się nami interesowała. Zawsze sama musiałam sobie dawać radę i pilnować mojej siostry. Mama ma własny interes i go pilnuje, on jest jej oczkiem w głowie. A dzieci są, bo są. Miło, bo nie zapomina o mnie i wysyła kasę, ale jednak dziecku nie tylko kasa jest potrzebna. Nigdy nie czułam się jakoś bardzo kochana. Niby wszędzie jest, że miłość matki jest najsilniejsza, gówno prawda. Nigdy tak nie było. W moim przypadku tata traktował mnie jak księżniczkę, zawsze rozmawiał ze mną. Nawet rozmawiał o antykoncepcji zamiast mamy. To ona powinna dawać córce rady. Nie dawała żadnych. Może tylko żebym tego nie zakładała, bo nie pasuje do tamtego. To jednak moja mama. I jest jaka jest. Jest także ważną osobą w moim życiu. Ze zwieszoną głową rozmyślałam na tyle długo, że wyświetlacz zgasł. Gdy już moje rozmyślania dobiegły końca, kark strasznie mnie bolał. Chyba dosyć długo musiałam w takiej pozycji być. Ponownie zapaliłam telefon. W liście kontaktów wyszukałam kontaktu mamuś. Mój palec wisiał długo nad ekranem. Minuty mijały. Czy ja się boję zadzwonić do mamy? Może nie będzie miała czasu i nawet nie odbierze? A jeśli nie będzie o czym gadać?Nie chciałabym być odrzucona. Pragnęłam z nią porozmawiać i poczuć, że jednak mnie chociaż troszkę kocha. Dobra dzwonię. Ponownie odblokowałam telefon i policzyłam do trzech, później nacisnęłam mamuś. Nie było odwrotu, pojawiła się słuchawka wybierania, zaraz łączyło i nie musiałam długo czekać. Odezwała się mama. Już zapomniałam jaki ma głos czysty. Mogłaby spokojnie śpiewać, nie tylko jak miała zwyczaj to robić w niedzielę pod prysznicem, ale zawodowo. Śpiewała rano jak nikt jej nie słyszał. Przynajmniej jej się tak wydawało, że nie słyszymy. Ja słuchałam na pewno.
- Halo córcia? - zapytała mama
- Cześć mamo, dzwonię zapytać jak tam dajecie sobie radę beze mnie.
- Dominice brakuje kogoś do zabawy. A ja jestem zalatana, nowa kolekcja. Może jeszcze wprowadzę buty. Jakieś eleganckie. Może rozbuduję sklep.
- Uuu to cieszę się - powiedziałam
- Jak tam Ci się podoba? - zapytała mama
Byłam w szoku. Zapytała jak u mnie. Czasami pytała o coś, ale raczej nie zasypywała mnie pytaniami.
- Dobrze, znalazłam koleżankę. Mam dużo znajomych. Ładnie tu na dodatek.
- To cieszę się, że Ci się podoba - powiedziała mama, tak jakby nieobecnym głosem.
Pewnie myślała gdzie postawić którego manekina, żeby wystawa jakoś wyglądała.
- Gdzie lubiłaś chodzić jak tu byłaś? - zapytałam. Byłam ciekawa gdzie moi rodzice chodzili na randki, albo mieli pierwszy pocałunek.
- Głównie przebywaliśmy na plaży z twoim tatą - powiedziała i chyba wspomnienia wróciły, bo wyczułam uśmiech. - Był też wiadukt i cała okolica.
- Zwiedzę na pewno mamo - powiedziałam.
- Córeczko idę rządzić wszystkimi, bo już jest problem. Zadzwonię niedługo.
- Pa, mamo- zdążyłam powiedzieć i zapadła głucha cisza. Rozłączyła się. Było mi smutno. Patrząc na zegarek stwierdziłam, że nie jadłam kolacji, a było chwilę po 21. Ubrałam się w sweter i podbiegłam do sklepu. Był on moją jedyną deską ratunku. Wzięłam pakę chipsów solonych, ostatnio mam na nie fazę. Mogłabym jeść je na okrągło. Tylko szkoda, że są tak kaloryczne. Wzięłam sobie jeszcze marsa. Zapłaciłam i biegiem do pokoju. Sprintem biegłam, no dobra truchcikiem, ale zawsze coś. Spalanie kalorii przed mega żarciem. Zdążyłam obrócić w 15 minut. Ale jestem zdolna dziewczyna. Patrząc na telewizję, jadłam moją kolację. Nawet nie zauważyłam, a czas tak szybko zleciał. Cały dzień na dupie. No dobra było trochę rozrywki, ale za taką to dziękuję. Tylko się zdenerwowałam. I buźkę podrapałam sobie, a przy okazji jej. Ciekawe jak wygląda zołza jedna. Może z kreskami czerwonymi będzie ładniejsza. Nie wiem co Alex widzi w niej. Dobra nie jest tragiczna, ale sama jej osoba już denerwuje, tylko popatrzeć na nią i już jesteś zirytowany. Dziwna kobieta. Nie, nie będę myślała o niej źle tylko współczuła, że jest głupia i jeszcze bardziej głupia. Po skończonej kolacji poszłam się ogarnąć do snu. Umyłam się, przebrałam w piżamkę i wskoczyłam do łóżka. Zasnęłam dosyć szybko, czekając co przyniesie następny dzień.
________________________________________________________
Jak tam rozdział? :) Myślę, że jest w miarę :) Cieszę się, że czytacie :) komentujcie, naprawdę motywujecie mnie tym :)

8 komentarzy:

  1. Dzięki za tak szybki nowy rozdział czekam na next ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś świetna czekam na kolejna część która będzie jutro ? Powodzenia karolina :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej na twojego bloga wpadłam całkiem nie dawno i strasznie mi się spodobał dzięki niemu postanowiłam napisać także swojego chociaż nw czy to wypali i mam takie pytanie, ponieważ wcześniej pisałaś na żucia na siebie coś i klikając w ten wyraz można było zobaczyć co ona założyła jak to się robi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tworzysz posta to na górze masz taki pasek. Tam masz wyraz link, klikasz w to i dalej myślę, że sobie poradzisz :3

      Usuń
    2. Ok dzięki :3

      Usuń
  4. Jest już nowy rozdział? Po nie mogę otworzyć a na swoim koncie Google napisałaś że jest a jak w to klikam pisze że nie ma takiego czegoś na blogu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest nowy rozdział, ale dopiero teraz dodałam :)

      Usuń
  5. Prze Zajebiste pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń