niedziela, 17 sierpnia 2014

22 Rozdział


Po chwili na teren szkoły wjechał Bartek. Zeskoczyłam z murku i podeszłam się przywitać. Mój kolega wyszedł z bukietem róż. Zatrzymałam się w pół kroku. To dla mnie? Za co? Ja nic nie zrobiłam. Parą nie jesteśmy ani nic to o co chodzi? Może jakaś koleżanka ma urodziny? A może jednak dla mnie. Podszedł, przywitał się i wręczył mi bukiet kwiatów wraz ze swoim cudnym uśmiechem.
- Dziękuję - powiedziałam - Za co? - zapytałam zaskoczona
- Tak po prostu. Za poświęcony czas - odpowiedział z uśmiechem.
- Dziękuję jeszcze raz - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- No mała nie mów, że to jest pierwszy bukiet od chłopaka.
- Jesteś pierwszy - odpowiedziałam - Chodź, wstawię je do wody i posiedzimy, bo już nie opłaca nam się iść na spacer.
Nie zdążył nic odpowiedzieć, a już ciągnęłam go w stronę szkoły. Wspinając się po schodach powiedziałam, że ciężko mi, więc zostałam zaniesiona na rękach do pokoju. Chociaż się wyrywałam, zdołał mnie utrzymać i donieść. Powiedział, że kwiaty są cięższe niż ja. Tak mi słodził i w ogóle. Tak trochę można , ale bez przesady. Czułam się taka doceniona. Późniejsza rozmowa była już całkiem normalna. Tak siedząc i rozmawiając czas mijał bardzo szybko. Zaczęłam ziewać. Gdy zobaczyłam na zegarek byłam w szoku. Na zegarku widniała 1.00.
- Wiesz, że jesteś w ciemnej dupie? - zapytałam
- Czemu ?
- Jest 1, dokładnie 3 godziny temu zamknęli teren szkoły. Wtedy też miałeś odjechać, żebyśmy mogli się wyspać.
- To śpię u Ciebie mała, nie ma innej opcji - powiedział uśmiechając się.
- Chyba na podłodze
Uzgodniliśmy kilka szczegółów, później poszliśmy się myc, oczywiście oddzielnie i położyliśmy się spać do jednego łóżka. Przez cały ten czas spałam może z godzinę. Nie mogłam z nim usnąć. Ciągle myślałam o tamtej imprezie i nocy z Alexem. Nie byłam przyzwyczajona spać z chłopakami, a z Alexem... zasnęłam od razu, a teraz o co chodzi? Za bardzo się nie kręci ani nic. Ciekawe czy Alex spał z tą czerwoną i było lepiej niż ze mną. Chociaż naszego spania nie pamięta pewnie. Był tak uchlany... lepiej nie wspominać co się stało z moimi butami. Z mojego całonocnego rozmyślania o wszystkim wyrwał mnie mój budzik. Tak się przestraszyłam go, że aż zepchnęłam Bartka z łóżka. Jakoś jego widok na początku dnia nie ucieszył mnie za bardzo. Zamieniliśmy kilka słów, pożegnał się i wyszedł z wielkim uśmiechem na twarzy. Zarzuciłam na siebie takie stare i byle jakie ubrania, spakowałam się na czwartkowe lekcje i ruszyłam licząc na dobre śniadanko.

8 komentarzy:

  1. Uśmiałam się przy tym jak go zwaliła z łóżka .
    Pisz dalej jesteś w tym dobra i czekam na więcej . <3
    Weny życzę !

    OdpowiedzUsuń
  2. weny kochana.. Czekam na NN. ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Super !!dajesz dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  4. swietne czekam na wiecej i niech beda dluzsze

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie:) czekam na nastepne ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne:3 Pisz rozdziały szybciej bo nie moge tak długo czekać:c

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak długo każdy nam jeszcze czekać ?
    /Daria

    OdpowiedzUsuń