niedziela, 7 lutego 2016

Pisiąt trzy

O równej 10 zawołano mnie na salę.  Byłem przejęty,  spocony i głodny.  Jednak wewnątrz mnie był jakiś taki spokój.
Dali mi test abcd. Miałem po 25%, że coś trafię.  Było 100 pytań. Wiedzo przybywaj!
Co kilka pytań musiałem wycierać ręce w spodnie,  bo nie mogłem utrzymać długopisu. 
Nigdy więcej nie dopuszcze do takiej sytuacji. Trzeba wszystkiego się uczyć od początku. Jeszcze taki stres. No i do tego waży się mój wyjazd.
Po 2 godzinach wyszedłem.  Co będzie to będzie. do tego taki głodny jestem.
Za kilka minut ogłoszą czy zdałem to.  Sekundy mijały jak minuty, minuty jak godziny. Sam test nie był straszny, to czekanie jest gorsze. Nie lubię czekać tak na coś, jestem raczej gwałtowny i wolalbym mieć to już.
Po 5 minutach wyszła Pani od matmy.  Jej twarz była bez wyrazu. Nie dało się nic wyczytać.
Zdałem ? Nie?  Jadę?  Nie?  No kobieto no! Ile można ! Milion myśli,  dobre i złe. - Masz szczęście. 1 punkt i miałbyś 2, tak to zdales na 3. Nic nie robić i mieć 3 to i tak dobrze. Ciesz się.
Coooo??? Zdałem!  Jaki kot ze mnie!  Oł je! Nanana ! Miałem ochotę zaśpiewać "We are the champions", ale zostawiłem to jednak na później.
- Pani profesor,  czy ja mógłbym u pani mieć lepszą ocenę?  Rozwiązać zadania jakieś?  Ja wiem ze koniec jest najwazniejszy, ale miałem trochę problemów. 
- dziecko drogie no ... ja nie wiem czy tak mogę.  Lubię Cię,  bo umiesz wszystko, ale nie wiem czy mogę. 
- no dobrze,   przynajmniej biologię poprawiłem.
- ale długo czekałam na te słowa od ciebie, czy możesz się poprawić. Wierzę w ciebie. 
- miłych ferii, pani profesor.
- dobra czekaj.  Chodź. To jest ostatni raz.  Tak późno juz nigdy nie pozwolę poprawiać.
Po miłym spędzeniu czasu z panią od matmy,  byłem zadowolony.  Moja ocena na koniec to 4+, nie mogła więcej. Ale na drugi semestr będzie 5.
Juz nie zaniedbam tak nauki.
Zadowolony z kartką, o ocenach, wróciłem do domu.
Mama wytrzeszczyla oczy, bałem się ze jej tak zostanie.  Jednak wróciła do żywych i poszła do komputera zrobić przelew.  Śmiesznie to wyglądało.  Tak jakby była takim zombie. Bo nic nie mówiła.
Yeah jadę!
Zacząłem się pakować, musze wszystko wziąć. Musze wyglądać bosko. I tez musze zająć się wszystkim, aby nie myśleć o białym proszku.  Wszystko tylko nie to gówno. Jeszcze tyle kasy na to idzie.... ludzie są głupi,  w tym gronie także jestem ja. Raczej byłem, ale i tak zaliczam się. I tak miałem lepiej bo Bartek mi dał i nawet kasy często nie chciał.  Mimo wszystko musze rzucić.
Wieczorem byłem juz gotowy. Zjadłem kolacje w domu, bo ta w szkole to. ...  mama mnie odwiozla na noc do szkoły, żebym rano nie tłukl się autobusami. Chciałem tez ustalić co i jak z chłopakami. Trzeba wszystko zaplanować.
.------ Julka-----
Widziałam sie z Bartkiem, ale tylko na trochę, bo długo nie mógł.  Niedługo ma zaliczenia, a wiadomo, że to ważne.
Zaczęłam się zastanawiać co wziąć.  Miałam tyle ubrań, a wszystkich nie wezmę przecież.  Na pewno to co ostatnio kupiłam. Na 100% rajstopy, żeby dupa nie zmarzla. No i wszystko co jest ciepłe i grube.
Koło północy byłam spakowana. Cieszyłam się,  bo to taki pierwszy wyjazd bez rodziny. Najwyższa pora. 
Wybrałam ubrania na rano,  ustawiłam budzik na 5 i umylam się. Następnie poszłam spać.  Niewiele czasu, ale w autokarze tez jest czas na spanie. I musze wziąć aviomarin, bo jednak nie chce nikomu zrobić niespodzianki.
Gdy moja głowa dotknęła poduszki od razu zapadła w sen. Z jednej strony byłam bardzo przejęta, ale bardziej pragnęłam snu.
Jakie było  zdziwienie jak zaraz zadzwonił budzik. Jednak patrząc na niego uświadomiłam sobie,  że minęło 5 godzin i trzeba wstawać. Znioslam walizkę na stołówkę, gdzie już stała większość walizek. Zjadłam suche wafle, żeby nie obciążać żołądka.
Zapakowałam się do środka autokaru i zajęłam nam jakieś miejsca z tyłu, bo na razie było mało osób.  Wiec mogłam wybierać sobie miejsca.  Tam się najlepiej jeździ.
Napisałam do Em, żeby pakowala się już do autobusu, bo zajęłam dobre miejsca.
----- Bartek-----
Właśnie obudziłem się u Moniki.  Zaspałem.... miałem iść dać kwiatka julce... ech. . Jest 5.30 może zdążę?  A może nie? 
Wstając z łóżka niechcący obudziłem moja towarzyszke. Popatrzyła na mnie i powiedziała, żebym podszedł.  Gdy powiedziałem, że nie mogę wyszła z łóżka całkiem naga, chwyciła mnie za rękę i rzuciła na łóżko. 
Sorry Julka. ..przegrałaś. Monika spraw żebym tego nie żałował.
-kochana musiałem wyjść, ale jeśli mam zostać to spraw, żebym nie żałował tek decyzji.
- kochanie czy kiedyś żałowałeś?
Uwielbiam dziewczyny, a one mnie.  Mogę mieć każdą.
---- Alex-----
Siedzę na końcu z chłopakami,  będą niezłe odpały. Czuje to!  To mi się podoba. 
Gdy ruszył autobus,  byłem przepełniony euforia. Z małego głośnika leciały sety i mixy(klubowa muzyka) na cały autobus. Nie było wielu sprzeciwow, wiec dużych problemów nie mieliśmy. Przez całą drogę śmiałem się, było tak jakbym był normalnym chłopakiem bez żadnych problemów.  Jestem normalny,  ale problemów mam dużo. Wiadomo każdy ma, ale jednak ten nałóg....
Po minucie zamulania stwierdziłem, że przez zabawę zapomnę o nałogu.
------ Julka-----
Przez całą drogę rozmawiałam z Em. Przez ta muzykę, która puścili chciało mi się iść do takiego porzadnego klubu. Może dadzą nam wolne jakoś? To pierwsze co to kierunek klub! 
Będę się tu dobrze bawić! Najlepiej! I będę piła dużo wódki!
W życiu miałam mało imprez, nie wiem co to zgon albo wymiotowanie i  zataczanie. Nigdy tego nie doświadczyłam na własnej skórze.  Pomagalam innym, ale nigdy nikt mi nie pomagał. Może teraz czas na mnie!  Niech inni zaopiekuja się mną! 
Z rozmyślań wyrwała mnie Em, gdy zaczęła mi machać, ręką, przed twarzą. 
Powiedziałam jej o moich planach. Była zaskoczona,  bo jednak wydaję się bardzo grzeczna.  Nawet nie wydaje się tylko jestem taka. Kiedyś trzeba poznać tą drugą mnie. Tylko tak na trochę. Bo trzeba będzie wrócić i chce być juz znowu grzeczna.
Na miejscu trzeba było wziąć walizki i wejść do holu. Większość juz poszła, a ja nadal nie widziałam walizki. W końcu jako ostatnia dostałam swoje rzeczy.
Mimo wszystko byłam szczęśliwa. Byłam na Słowacji.  To piękne miejsce.
----- Alex----
Jak ciepło w holu. Wszyscy już byli.  Jakaś blondynka  ciagnela jeszcze tylko walizkę.  Biedna.  Podobna do Julki, ale Em juz była więc to nie Julka.
Lubię blondynki.
Jako uczynny chłopak stwierdziłem, że pomogę tej niewiascie.
Podbiegłem i złapałem za rączkę walizki. - Em Ty debilu! Czemu tak późno!  Już sama dałam rade!
Yyy fak! Będzie źle.
- nie,  to ja. Nie wiedziałem, że to ty. Ale jak juz podbieglem, to daj.
- no dobra. Masz.
Droga do holu była krótka.  Nie  krzyczelismy na siebie, więc było ok.  Było spokojnie.

16 komentarzy:

  1. YAYY Nareszcie po tak długiej przerwie tyle rozdziałów :D Życzę dalszej weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu *-* ckm na cd

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak będzie 10 komentarzy, biorę się za pisanie :) i tak nieźle mi poszło, bo 3 rozdziały dałam. Z jednej strony krótkie, ale spróbujcie tak pisać sobie :d pozdrawiam Kasia :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wcale nie są takie krótkie są ok takie fajnie się czyta <3

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy nastepny rozdzial? Sa cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  6. czekam na ciąg dalszy i życzę weny do dalszego pisania bo jak na razie to jest super <3

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne fajne a co do bartka to wredna świnia z niego. wiedział że Jula podoba się Alexowi a jednak zaczął z nią kręcić a na boku ma jeszcze inne. CO ZA GNÓJ

    OdpowiedzUsuń
  8. jej nareszcie regularne posty wchodzę i jest nowy a tak inną drogą kocham twoje opowiadanie jest w nim tyle akcji super :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju... to opowiadanie jest super, mam nadzieję że będzie z Alexem :))) weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny ^^
    Oby Alex I Julka byli w koncu parą<3
    Co do Bartka to już się wyraziłam na Jego temat pod poprzednim postem -.-
    Viks

    OdpowiedzUsuń