piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 27



Odszedł powłócząc nogami. Szedł wolno, dokładnie stawiał każdy krok. Stałam z tymi malutkimi zakupami i myślałam o nim. W mojej głowie trwała walka. Wybaczyć czy nie?  Oto jest pytanie. Dużo argumentów było za wybaczeniem, ale jeśli to zrobię,to on znowu będzie chciał coś zacząć, a ja już nie jestem jego taka pewna. Ok niby fajny jest, ale czy chcę coś więcej? Za dużo myśli jak na jeden raz. Moja głowa pęka! Nawet już odechciało mi się jeść. Idę spać. Najpierw jednak zamknęłam drzwi. Nawet się nie umyłam. Gdy moja głowa dotknęła poduszki miało stać się czary mary i Julka już śpi. Niestety tak się nie stało. Smutno, bo tylko leżałam patrząc w ciemność. Nie miałam ochoty na jakieś trudne wywody, więc wyłączyłam mózg. Leżałam tak przez kilka godzin i tylko kręciłam się. Wszystko mi przeszkadzało, każde wybrzuszenie na prześcieradle. Próbując zmusić się do spania nawet uciekłam się do desperackich czynów i zaczęłam liczyć owieczki! Jeju to już było nienormalne. Ale po tysięcznej owieczce już byłam senna, a później to już z górki i zasnęłam. Niestety nie cieszyłam się długo spaniem. Obudziłam się o 7.30 co na mnie jest dziwne. Mimo że wstałam sama z siebie byłam strasznie niewyspana. Wyglądałam i czułam się jakby ktoś przejechał mnie walcem, wrzucił do pralki, a później jeszcze bił kijem! Nie polecam takiego uczucia. Ale jeśli już wstałam to niech będzie. Poszłam się troszkę umyć. Po rewitalizującej ekskluzywnej kąpieli byłam chyba natchniona i posprzątałam mój pokój latając w bieliźnie, bo nie chciałam marnować czasu na ubieranie. Książki poukładałam ładnie na półce, meble, których nie miałam dużo, aż lśniły, wszystko było równo. Rozejrzałam się po pokoju i byłam z siebie zadowolona. Przyszedł czas na założenie czegoś na siebie, wybrałam coś wygodnego i dającego mi swobodę. Nie musiałam się stroić. Zeszłam na 10 minut śniadania. Kurcze zawsze przychodzę na ostatnią chwilę, nawet nie mogę nacieszyć się jedzeniem. Chociaż nie mam co żałować, bo raczej pysznościami nas tu nie karmią. Albo tylko mi dają takie jedzonko pyszne... Gdy skończyłam jedzenie, rozejrzałam się po sali. Żadnym zaskoczeniem nie było dla mnie, że nikogo nie ma. Wszyscy wyjechali. Każdy ma rodzinę, a ja? W sumie mam rodzinę, ale daleko i w dodatku nawet się mną nie interesują. To ja dzwoniłam do mamy, żeby pogadać. I gdzie tu ta matczyna miłość? Najwidoczniej brak. Czemu jestem sama sobie pozostawiona? Tyle mojej rodziny skończyło  to liceum i nikogo tu nie mam w końcu. Biedna, sama Julka. Chociaż przynajmniej mam Em. Ona zawsze mnie wysłucha, pomoże i poradzi. Nie mam mamy, ale mam przyjaciółkę. Jaka wymiana. Znaczy teoretycznie mam mamę, ale mama nie interesująca się dzieckiem to co to za mama? Nikogo nie zabiłam ani  nic innego strasznego nie zrobiłam, chyba że liczyć zabicie pająka butem ze 100 metrów.
Moje dosyć smutne przemyślenia przerwała radosna muzyczka, która w ogóle nie pasowała do tej chwili. Chociaż cieszyłam się z telefonu, przynajmniej z kimś pogadam. Odebrałam i usłyszałam;
- Cześć Mała- smutnego Bartka
- Cześć - odpowiedziałam - Czo taki smutny ? - dodałam
- Nie piszesz, nie dzwonisz. Żadnego znaku życia - powiedział nadal smutno.
- Przepraszam, będę dawała znaki życia już - powiedziałam skruszonym głosem.
- Spoko nie gniewam się. - powiedział radośniejszy - Zabieram Cię do ludzi - powiedział nie dając mi dojść do głosu. - Za 5 minut widzę Cię pod szkołą, paaaaa - powiedział i rozłączył się.
Chciałam zapytać gdzie mnie zabiera, ale już było słychać jak rozłączał się. Ech no, będę musiała przeczekać 5 minut i się dowiedzieć.
Ubrałam się w cienki płaszcz, wzięłam komórkę i wyszłam. Akurat Bartek wysiadał z samochodu, oczywiście miał swój śliczny uśmiech. Przywitałam się z nim.
- Cześć Mała - przywitał mnie po raz kolejny dzisiejszego dnia.
- Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam ciekawa.
- Do ludzi - powiedział uśmiechając się.
- A więcej szczegółów?- zapytałam
- Wsiadaj, a się przekonasz - powiedział śmiejąc się ze mnie. Najwyraźniej bawiła go ta sytuacja.
Wcale nie było do śmiechu, żyć w niewiedzy ? To straszne.
- Powiedz, plisssssss - mówiłam z oczami kotka ze shreka.
- Wsiadaj - powiedział uroczo obejmując mnie w pasie i pomagając mi wsiąść do samochodu.
Więc dowiem się na miejscu. Jeszcze dłuższa chwila w nieświadomości? To tragiczne. Dobra wytrzymam, będę cierpliwa.
Przez całą drogę gadaliśmy, śmieliśmy się i plotkowaliśmy. Zaczęłam kojarzyć okolice, ale nie za bardzo wiedziałam skąd. Gdy zabudowa stała się gęściejsza, wszystkie budynki były mega wielkie ogarnęłam że to centrum. Kluczyliśmy między różnymi ulicami, jednak w końcu stanął przed jakimś starym budynkiem. Nie był wysoki w porównaniu do innych ani też ładny, ale wydawał się taki normalny. Nie żadne luksus, zwyczajny, normalny budynek. Jak to mówią: w prostocie tkwi piękno. Otworzył mi drzwi.
- Chodź - powiedział ruszając
- Gdzie? - zapytałam bo już zżerała mnie babska* ciekawość.
- Gdzieś - odpowiedział tajemniczo.
- Nie! Ja nie idę, jak nie powiesz! - zbulwersowana stanęłam wcześniej jeszcze przytupując nogą. Taki foszek z przytupem i fanfarami.
- Okej. Ja idę - powiedział i ruszył.
Gdy zobaczył jednak, że nadal uparcie stoję z założonymi rękoma jak taka mała dziewczynka, która nie dostałą lizaka wrócił po mnie.
- Chodź tu - powiedział znowu się śmiejąc.
Dalej byłam tą dziewczynką, więc podniósł mnie i przerzucił przez ramię.
 Wyglądałam jak taki worek ziemniaków, ale przynajmniej ładny. Postawił mnie już po kilku krokach przed wielkim napisem KRĘGIELNIA.
- Wow! Dawno nie grałam. - powiedziałam zaskoczona pomysłem kręgli.
- Jak zadowolona z miejsca,to chodźmy - powiedział zadowolony.
W środku było przestrzennie i przytulnie. Pierwsze wrażenie? Super!
Zajęliśmy swój tor i rozpoczęliśmy grę.

__________________________________________________________
* czemu mówi się babska ciekawość jak chłopcy też są ciekawscy!

Nie wiem czy ciekawy, ale starałam się :) niestety nie udało mi się wrzucić w czwartek :< bo chciałam wam zrobić niespodziankę,  no ale trudno,już jest piątek, więc jest jak obiecałam :) Dziękuję, że czytacie :3 to jest super uczucie patrzeć na komentarze i widzieć, że podoba wam się moja twórczość.

5 komentarzy:

  1. Hej Kasia! :)) Rozdział wyszedł Ci bardzo ciekawy chociaż tak dopiero gdzieś od 2/4 no bo ona musi zrobić kiedyś te porządki, ale mogło być ciekawiej np. ktoś mógł by chociaż zapukać w drzwi ona się wystraszy, a na końcu wyjdzie na to, że zrobiła to sprzątaczka XD nie wiem po prostu daję jakiś przykład, ale wtedy zastanawiamy się kto to przyszedł może mamie się przypomniało o córce, albo to Bartek, a może nawet Alex to by po prostu dało do myślenia. A co do czasu dodania i tak mnie zaskoczyłaś, bo myślałam, że będzie, albo wieczorem może dopiero w sobotę? Po prostu byłam mile zaskoczona :))

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :))
    http://milosc-nie-dzieki.blogspot.com/?m=1 i wiem, że jeśli to przeczytasz to powiesz od innych wymaga, a sama mało robi po prostu tak wyszło :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste i jeszcze raz dzięki za słowa wsparcia/NATKA

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Kiedy next?
    Zapraszam do siebie
    http://one-direction-julia-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam twojego bloga dopiero teraz i megaaa żałuję :)
    Świetnie piszesz,ciekawie,ale co najważniejsze,bardzo wciągająco :*
    Nie przestawaj pisać proszęęę <3
    Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń