piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 4


Mój fon zaczął dzwonić o 7.
- Halo - powiedziałam zaspanym głosem.
Miałam nadzieje, że to tylko chwila i będę mogła iść dalej spać.
- To ja Bartek. Chciałem przypomnieć, że dzisiaj imprezka na sierpowej 15 o 18.
- Ok. Paaa - powiedziałam nie kojarząc i nie kontaktując.
Z mojego spania nie wyszło, bo mnie niedobry obudził, więc wstałam i wzięłam prysznic.
Ubrałam <klik> , powkładałam książki zgodnie z planem do plecaka i poszłam na dól w
celu zjedzenia śniadania.W stołówce nie było nikogo, oprócz Alexa. Niestety.
- Znowu ty - powiedziałam i wykrzywiłam twarz.
- Ej no.... może tak cześć - powiedział.
- Cześć
- No już lepiej
- Pfffff
- ładnie wyglądasz - powiedział z cudownym uśmiechem.
że co ?? On powiedział, że ładnie wyglądam. Tu mnie zamurowało.
- Dzięki - odpowiedziałam i zarumieniłam się lekko.
- Nie ma za co - powiedział z jeszcze świetniejszym i cudowniejszym uśmiechem.
- Siema stary - krzyknął znany mi głos i jeszcze jakiś.Ten pierwszy to tak jakby Kamila??? 
Nie, niemożliwe. On tutaj ??
- Elo ziomki - powiedział i podszedł do nich.
Odwróciłam się i zobaczyłam Kamila. Mój ex tutaj, koszmar.
- Julka kochanie - powiedział nie kto inny jak Kamil.
- Yyyy... ty to do mnie mówisz, serio - powiedziałam, wykrzywiłam twarz i odeszłam.
Poszłam wziąć sałatkę i sok pomarańczowy. Usiadłam i zaczęłam jeść. Gdy skończyłam, dosiadła się Em. Gadałyśmy o dzisiejszej imprezie, aż tu nagle zadzwonił dzwonek i musiałyśmy 
chcąc nie chcąc iść. Nudyyy.... na każdej lekcji oprócz 7, bo to W-F. A na nim grałyśmy
jeszcze w kosza. Nie chcąc się chwalić byłam najlepsza. Oczywiście pan mnie pochwalił i był taki miły i dostałam 6, na sam początek roku.
Gdy wyszłyśmy z sali byłam tak szczęśliwa, że już koniec lekcji na dzisiaj i krzyknęłam -Juhu !!
- Skąd ty umiesz tak grać  - zapytała Em
- No bo .... nie miałam przyjaciół i mi się nudziło, więc mama i tata zapisywali mnie na rożne kursy. Nie chwaląc się umiem dobrze tańczyć - powiedziałam
- To ile musiałaś na nie chodzić żeby tak grać - zapytała Em
- No sporo,ale i czasu miałam sporo. Nic nie stało mi na przeszkodzie. Jak chcesz mogę Ci pokazać kilka sztuczek.
- Ok, już , jestem gotowa
- Nie dzisiaj, bo jest impreza na 18 a jest 15 
- Oj ... zapomniało mi się 
- Za dużo masła - powiedziałam
- Nie jem dużo - zbulwersowała się Em 
- Wiesz co, ja idę się przygotować, bo nie zdąrzę - ostatnie słowo wykrzyczałam i pobiegłam
przez korytarz zatrzymując się przy głównym korytarzu.
- Hej kochanie - odezwał się Kamil.
- Co ?? Jakie kochanie weź się ogarnij - powiedziałam i chciałam już iść, ale w mojej
"obronie" stanął Alex.
- Zostaw ją.
- Czy wam padło coś na mózg - krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju.
Gdy weszłam do pokoju przypomniało mi się o mamie, więc zadzwoniłam do niej.
- Hej mamusia. Co tam u was ? - zapytałam pogodnie.
- Cześć, u nas wszystko dobrze, tak cicho bez ciebie - powiedziała i zaśmiałyśmy się.
- U mnie też jakoś leci, poznałam przyjaciółkę - powiedziałam i uśmiechnęłam się do siebie, na tą
wspaniałą myśl.
- To wspaniale, ale muszę kończyć już, praca wzywa. Buziaki - powiedziała i rozłączyła się.
No tak wspaniale, jak zawsze. Nigdy nie może pogadać ze mną trochę dłużej niż te 2 minuty.
Mogłam wcale nie dzwonić i też byłoby, ok. Nawet pewnie już zapomniała o mnie. Nie chociaż, nie może zapomnieć, bo płaci czesne, więc tylko to przypomina jej o mnie. W duszy miałam taka nadzieje, że tak nie jest, ale niestety tak było. A może to mi się tylko tak zdaje i tak nie jest ?
Dobra nie chce mi się myśleć już nad tym. Wzięłam prysznic i wybrałam ubrania na 
imprezkę. A były to  <klik>. Przygotowałam się i spojrzałam na zegarek była 17.15.
Szybko popędziłam do Em i wyciągnęłam ją siłą z pokoju. była już gotowa, ale musiała ułożyć sobie jednego włosa. W drodze ułożysz powiedziała i spojrzałam jeszcze raz na zegarek była 17.35
- Ja cie zabije jak się spóźnimy - powiedziała wsiadając do taksówki.
- Na sierpowa 15- powiedziała.Oj przestań, a Mateuszowi się spodobam ?? - zapytała
- No jasne, a jak nie to dam mu w mordę - powiedziałam i zaśmiałyśmy się
- Może nie tak brutalnie.
- Life is brutal and full of zasadzkas - powiedziałam i znowu zaczęłyśmy się śmiać.
Pogadałyśmy trochę i taksówka się zatrzymała. 
- 30 złotych - powiedział kierowca
- Idź do swojego Romea a ja zapłacę - powiedziałam i dałam dwie dwudziestki kierowcy.
Zamknęłam drzwi. W moim kierunku zmierzał już Ryan. Powitał mnie buziaczkiem w policzek.
- Niezłe wyglądasz - powiedziałam
- Ty jeszcze lepiej - powiedział i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Idziesz czy wolisz zmarznąć ? - zapytałam trzęsąc się z zimna. Jak jeszcze wyjeżdżałyśmy to było ciepło a teraz jest zimno.
- Jak chcesz mogę cie ogrzać - powiedział Ryan
- Ryan !
- Co ?? - zapytał z uśmiechem.
- Nic - powiedział, ale korciło mnie żeby odpowiedzieć inaczej.


-------------------------------------------------------------------------------
No i jest notka. Ciąg dalszy w następnej notce :)

4 komentarze:

  1. Ciekawe opowiadanie; pozdrawiam i zaprszam do mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy blog ;D Życzę powodzenia i zapraszam do mnie :)
    http://mynamebestfrends.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda że gościu ma ładny uśmiech bo wolę Barka

    OdpowiedzUsuń